20 marca w poniedziałek wolontariusze warszawskiej komórki Fundacji Życie i Rodzina kolejny raz zorganizowali pikietę pod Szpitalem Bielańskim.
Nasza pikieta miała miejsce dzień przed Światowym Dniem Zespołu Downa. Warto przypomnieć, że o kierowniku kliniki ginekologiczno-położniczej w Szpitalu Bielańskim – doktorze Dębskim – zrobiło się głośno, kiedy w 2011 w Szpitalu Bielańskim zabito dziecko z zespołem Downa, czego odmówili lekarze jednego ze szpitali w Poznaniu.
Misja Szpitala Bielańskiego wyrażona jest słowami „Tradycyjnie profesjonalni – leczymy z pasją – opiekujemy się z troską”. Niestety w rzeczywistości można by do tego dopisać „zabijamy dzieci nienarodzone”, czy „zatrudniamy propagatorów aborcji”. Dysonans pomiędzy jedną, a drugą grupą stwierdzeń jest oczywisty – aborcja nie ma nic wspólnego z leczeniem, a tym bardziej z troską. To zabójstwo bezbronnego dziecka, często w okrutny sposób.
I właśnie tę prawdę mogli poznać ludzie przechodzący obok naszej pikiety. Wiele osób idących do szpitala, czy przebywających przed jego wejściem mogło zobaczyć tragiczne skutki aborcji na prezentowanym banerze. Wyraźne zainteresowanie przechodniów wskazywało, że wielu z nich nie zdawało sobie sprawy, że za eufemizmami typu „usunięcie zarodka”, czy „terminowanie ciąży”, kryje się faktycznie okrutne pozbawienie życia.
Zwolennicy aborcji często agresywnie reagują na nasze pikiety. Nieczęsto robią to tak agresywnie, jak jedna z przechodzących kobiet, której wypowiedź podczas przechodzenia obok naszej pikiety składała się głównie z potoku wulgaryzmów, które okraszone były absurdalnym stwierdzeniem, że „obrażamy jej uczucia religijne” (sic!). A gdyby nawet powtarzało się to częściej, to jest to błahostka w porównaniu z wagą sprawy – zagrożenia życia bezbronnych, w imieniu których występujemy.
Dopóki będzie istniało to zagrożenie, będziemy dalej organizowali, pod Szpitalem Bielańskim i w innych miejscach Warszawy, pikiety pokazujące prawdę o aborcji.
Bartłomiej Bakon