W czwartek dnia 18 maja odbyła się kolejna pikieta warszawskiej komórki Fundacji Życie i Rodzina. Wolontariusze protestowali przed Szpitalem Bielańskim przeciwko mordowaniu nienarodzonych dzieci, a baner przedstawiający abortowaną dziewczynkę uzmysławiał przechodniom, pacjentom oraz pracownikom, że to, co eufemistycznie nazywane jest „aborcją” to tak naprawdę dzieciobójstwo.
Zgromadzenie wpisuje się w całą serię majowo-czerwcowych pikiet organizowanych regularnie przez warszawskich wolontariuszy – większość z nich odbywa się właśnie przed Szpitalem Bielańskim haniebnie wpisującym się na listę tych placówek, w których morduje się ludzi nienarodzonych.
Pikieta przebiegła wyjątkowo spokojnie. Nikt z osób z zewnątrz nie wchodził w kłótnie czy polemiki z uczestnikami zgromadzenia. Tym razem nie spotkaliśmy się z żadnymi wyrazami agresji. Jedynie dwa razy można było usłyszeć jakieś niekulturalne i złośliwe komentarze. Nie padły one jednak w stronę wolontariuszy, a jedynie stanowiły element konwersacji dwóch przechodniów. Wypowiadająca je osoba nie podjęła z nami żadnej rozmowy, wiedząc zapewne, że obrona jej pro-aborcyjnego stanowiska z góry skazana jest na porażkę. Co jest przecież bardziej wymowne od banneru ukazującego całą prawdę o tym, co ludzie próbują ukryć lub zatuszować pod osłoną takich czy innych terminów?
Kamil Suchecki