Śmierć Izy z Pszczyny. Prawo nigdy nie zabraniało ratować matki

Śmierć Izy z Pszczyny: Prawo nigdy nie zabraniało ratować matki

W 2021 roku w szpitalu w Pszczynie zmarła młoda mama oraz jej nienarodzone dziecko. Lekarze od początku byli oskarżani przez rodzinę zmarłej o zwlekanie z wywołaniem porodu, aż dziecko samo umrze. Powodem miały być obawy personelu szpitala o odpowiedzialność karną z powodu aborcji. Tylko że za wszczęcie procedur ratujących życie matki nic nie groziło, wręcz przeciwnie: takich działań nie wolno było nie podejmować. Rok po tym tragicznym wydarzeniu organizatorzy czarnych strajków za aborcją rozpętali kolejne protesty, domagając się prawa do zabijania najsłabszych.

Protesty pod hasłem „Ani jednej więcej” były dokładnie tak samo wulgarne i agresywne jak te po wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Tymczasem Prokuratura zakończyła postępowanie i przesłała do sądu akt oskarżenia wobec lekarzy w sprawie śmierci p. Izabeli. Ustalenia opisane w akcie powodują, że narracja feministek rozsypuje się po raz kolejny jak domek z kart.

Przypomnijmy, co się wydarzyło: p. Izabela zgłosiła się do szpitala po tym, jak odeszły jej wody płodowe. Zmarła w wyniku wstrząsu septycznego. Niezwłocznie po tym wydarzeniu NFZ przeprowadziło kontrolę w szpitalu i po stwierdzeniu licznych nieprawidłowości w jego funkcjonowaniu, nałożyło na niego karę w wysokości prawie 650 tys. zł.

Natychmiast po wyciągnięciu i zmanipulowaniu tej sprawy przez aborcjonistów skomentowaliśmy ją, bo widać było na pierwszy rzut oka, że nie ma ona związku z wyrokiem TK i zakazem zabijania chorych dzieci przed ich narodzeniem. Dziś potwierdza to trwające śledztwo. Jest już gotowy akt oskarżenia. Postawione są w nim zarzuty naruszenia przez lekarzy obowiązującego prawa. Dwóch z nich odpowie za przestępstwo z art. 160 par. 2 Kodeksu karnego, czyli narażenia pacjentki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez osobę, na której ciążył obowiązek opieki. Trzeci z lekarzy jest oskarżony o to samo oraz o nieumyślne spowodowanie śmierci (art. 155 Kk). Za oba te przestępstwa może grozić kara do pięciu lat pozbawienia wolności. Żaden z lekarzy nie przyznał się do winy. Zarzuty postawił im też zastępca okręgowego rzecznika odpowiedzialności zawodowej w Katowicach.

Co ciekawe, lekarze ci ani razu nie napomknęli o wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który miałby im przeszkodzić w ratowaniu życia pacjentki. Doskonale zdają sobie sprawę, że jedno nie ma związku z drugim.

Feministki w perfidny sposób próbowały zrobić sobie z tej śmierci oręż w walce o przywrócenie zabijania podejrzanych o chorobę lub niepełnosprawność dzieci. Prawo nigdy nie zabraniało ratować matki: można to robić, nawet jeśli skutkiem ubocznym będzie śmierć dziecka. Ale aborcja nigdy nikogo nie ratuje. Aborcja zabija.

Tekst: Laura Lipińska

Nie bądź obojętny!  Wspieraj działania Fundacji! Jeśli uważasz, że to co robimy, jest dobre i słuszne, pomóż to kontynuować! Nawet niewielkie wpłaty mają znaczenie. Numer konta: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230

Sprawdź podobne wpisy

Zabójstwo przez teleporadę Polska nie jest krajem przyjaznym mordowaniu nienarodzonych Żaden problem droga Polko przyjdziemy

27 kwietnia, 2024

W stanie Alabama w USA przyszedł na świat Curtis Means Narodziny przypadły na amerykańskie Święto

25 kwietnia, 2024

Zwolennicy aborcji we Francji walczyli od dziesięcioleci aby mordowanie nienarodzonych dzieci stało się legalne i

25 kwietnia, 2024

Bądź na bieżąco!

Chcesz wiedzieć, co się dzieje? A może umykają Ci ważne wydarzenia? Pokonaj cenzurę treści pro-life: zapisz się na newsletter! Będziemy informować Cię bezpośrednio i już nic nie przegapisz.