12 września po raz kolejny stanęliśmy w obronie życia pod ratuszem w Lublinie. Zanim pikieta się zaczęła – w trakcie rozkładania baneru – podszedł do nas mężczyzna z pytaniem, czy jesteśmy zadowoleni z tego, że pokazujemy takie zdjęcia. Odpowiedzieliśmy, że nie jesteśmy tu dla przyjemności i nie mamy z czego się cieszyć, gdy w naszym kraju ginie ponad 1000 dzieci rocznie.
W trakcie trwania pikiety obok nas przechadzała się młoda dziewczyna, wypowiadając w naszą stronę niecenzuralne sformułowania. Nie podeszła do nas, żeby porozmawiać. Wolała krzyczeć z daleka.
To były jedyne niemiłe sytuacje na naszej pikiecie. Pewien mężczyzna zatrzymał się przed banerem, chwilę popatrzył, po czym powiedział, że kiedyś pewna koleżanka powiedziała mu, iż zabiła dwójkę nienarodzonych bliźniaków. Po tych słowach odszedł. Nieco później podeszła do nas para małżonków dziękując za zaangażowanie i odwagę. – Bardzo miło jest widzieć młode osoby aktywnie działające w obronie życia. Nie traćcie wytrwałości w tym, co robicie – powiedzieli małżonkowie. Pewna kobieta również nam dziękowała i zasugerowała, abyśmy rozszerzyli naszą działalność również do walki z homo propagandą. Poinformowaliśmy panią, że takie akcje są przez nas prowadzone i zaprosiliśmy do odwiedzenia naszej strony internetowej. Ta rozmowa uświadomiła nam, że w społeczeństwie jest bardzo duży odzew i chęć przeciwstawienia się antyrodzinnym dewiacjom.
O pikiecie można było usłyszeć również w radiu Er. Jedna z naszych wolontariuszek, Iza, udzieliła wywiadu i omówiła, jaki jest cel pikiety. Po godzinie zakończyliśmy akcję. A następne działania już niebawem.
Michał Dadej
komórka Lublin