Czy w XXI wieku jest możliwe, aby lobbować za mordowaniem niewinnych ludzi w okrutny sposób, nazywać to „prawami człowieka” i domagać się legalizacji tego procederu? Niestety tak. Wystarczy, że mordowanymi są dzieci przed narodzeniem, szczególnie te podejrzewane o chorobę i niepełnosprawność. Jesienią tego roku startuje zbiórka podpisów pod projektem #ZatrzymajAborcje, który zakłada znaczące zwiększenie ochrony życia nienarodzonych dzieci. Urządzanie na nie polowań pod pretekstem wykrywania poważnych wad i chorób zostanie wreszcie powstrzymane. Diagnostyka prenatalna odzyska swoją pierwotną rolę, tj. środka służącego wykrywaniu chorób w celu ich leczenia, a mali pacjenci zostaną w końcu otoczeni odpowiednią opieką.
Jak się jednak okazuje, tak proste założenie wzbudza furię lewej strony polskiej sceny politycznej, oficjalnie niosącej na sztandarach pomoc dla słabych i uciśnionych, także osób niepełnosprawnych. Nie przeszkadza to piewcom postępu na tym samym oddechu domagać się ich zabijania i nazywać go „prawami człowieka”. Walcząc z rzekomą dyskryminacją lewica sama dyskryminuje w najokrutniejszy możliwy sposób osoby niepełnosprawne. Czy nawoływanie do wprowadzenia prawa zezwalającego na swobodne mordowanie dzieci przed narodzeniem nie jest prawdziwą „mową nienawiści”? I to skierowaną wobec grupy bezbronnych ludzi, którzy nie potrafią się sami obronić… Gdzie są ich prawa człowieka? W przypadku połowy zabijanych dzieci – gdzie są prawa kobiet? Czy dzieci te nie mają prawa do uznania ich godności i do samostanowienia? Przecież nikt nie pyta ich przed aborcją, czy chcą zostać zamordowane, czy zgadzają się na rozczłonkowanie, zatrucie, zagłodzenie, uduszenie. Rzekome podziemie aborcyjne pleni się szeroko, ale wyłącznie w umysłach lewicowych działaczy, którzy marzą o swobodnym mordowaniu dzieci. Już nie tylko tych podejrzewanych o chorobę czy niepełnosprawność. Tym razem kryterium ma być wiek, wystarczy, że dziecko będzie liczyć mniej niż 3 miesiące życia płodowego.
Lewica stosuje przejrzystą dla każdego rozsądnego człowieka taktykę. Najpierw odczłowieczyć dzieci w łonach matek przez manipulację językiem. Służą temu takie określenia jak płód, zlepek komórek, tkanka ciążowa czy nawet pasożyt. Wywołuje się sztuczną opozycję kobieta – płód, zamiast podkreślania naturalnej relacji matka – dziecko. Potem, gdy dziecko się odczłowieczy, przedstawi społeczeństwu jako „wroga” kobiety, nadchodzi czas na odebranie mu prawa do życia. Proces ten mieliśmy możliwość obserwować w XX wieku już zbyt wiele razy – dehumanizacja, antagonizacja i eksterminacja to charakterystyczne etapy każdego ludobójstwa. Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy chcemy, żeby krwawe piętno XX-wiecznego materializmu podążało za nami w kolejne stulecie. Zdaje się, że chce tego polska lewica. Barbara Nowacka zapowiedziała złożenie po raz kolejny skrajnie proaborcyjnego projektu, choć nie ma on żadnych szans na przyjęcie w obecnej kadencji Sejmu. Fakt, iż ogłasza go w reakcji na kampanię #ZatrzymajAborcje sugeruje, że jedynym jego celem jest zablokowanie zakazu zabijania chorych dzieci. Lewica obnaża swoje prawdziwe ideały. Prawa człowieka tylko dla zdrowych, dla niepełnosprawnych – bezduszność i śmierć.
Agnieszka Januszewska