W Chorzowie dwie nasze odważne wolontariuszki postanowiły poświęcić godzinę z Dnia Kobiet, aby stanąć naprzeciwko środowiska proaborcyjnego. Wszystko dlatego, że feministki z regionu postanowiły wykorzystać ten dzień i „uczcić” go robiąc sobie objazdówkę autkiem z przyczepą, umieszczając na niej jakąś szmacianą pseudo-statuę Wolności z parasolką w ręku i kartą wyborczą. Trzeba dodać, że z naszej strony wszystko było legalnie zgłoszone w urzędzie, natomiast zgromadzenie strony przeciwnej było zgromadzeniem nielegalnym (auto ze statuą, które wjechało z megafonem na „Wolkę” było owszem zgłoszone, ale zgromadzenie już nie).
Gdy rozpoczęła się nasza pikieta, a statua była jeszcze wyczekiwana, podeszła do nas pani w wieku zdecydowanie poprodukcyjnym (swoją drogą średnia wieku w tamtej grupie to zdecydowane około 50+) i robiąc z bliska mojej twarzy foto wycedziła: muszę sobie zobaczyć Twoją twarz (kto pani pozwolił na zwracanie się do obcej kobiety per ”ty”?), wyskrobałaś się na pewno ze trzy razy. Potem dowiedziałyśmy się jeszcze, że takie jak my, to dewotki, co to mają wyrzuty sumienia po kilku aborcjach. Cóż, mnie nic nie wiadomo abym miała jakąkolwiek aborcję. Cieszę się z bycia kobietą i bycia wielokrotną mamą.
Stałyśmy z plakatem, bez megafonu. Pomimo tego milcząca wymowna prawda o aborcji tak kłuła naszych przeciwników w oczy (tak, a jakże, byli tam również mężczyźni, którzy ponoć nie mogą się wypowiadać w kwestii tzw. praw reprodukcyjnych i kobiecych „macic” , nawet im podziękowano za obecność), że te kobiety aż musiały wykrzyczeć, że domagają się aby z przestrzeni publicznej zniknęły drastyczne plakaty, bo: to, co Państwo widzicie na tym plakacie, to nie jest aborcja, to kłamliwy obraz! Miło nam, że zostałyśmy dostrzeżone przez tamtą grupę. Strasznie ich chyba zabolała nasza milcząca obecność, a raczej obecność zdjęcia zabitego w aborcji dziecka. Plakat im przeszkadzał, za to nie przeszkadzało kilku osobom, aby na ten ”event” przyprowadzić swoje dzieci, które musiały wysłuchiwać czytanych przez ich matki postulatów o dostępności do aborcji, antykoncepcji, o żądaniu możliwości sterylizacji (swoją drogą takie żądanie jest niezgodne z prawem polskim, sterylizacja jest zakazana) itd.
Smutne to, że proaborcyjne środowisko wykorzystuje wszystkie piękne dni kojarzone z kobietami, matkami, nawet dziećmi czy miłością do tego, aby promować swoje chore hasła przeciwne kobietom i dzieciom. Musimy powiedzieć stanowcze: ”Nie!” wykorzystywaniu Dnia Kobiet, Dnia Matki, Walentynek, Dnia Dziecka do tego, aby promować antykoncepcję i aborcję, które z kobiecością, troską matczyną, miłością nie mają nic wspólnego!
Katarzyna Malcharczyk