Toruńska komórka Fundacji Życie i Rodzina kontynuuje protest przeciwko zabijaniu dzieci w polskich placówkach medycznych. Niedziela 13.11.2016 r. była pod kilkoma względami szczególna.
Zauważyliśmy niespotykaną do tej pory sympatię wyrażaną w stosunku do pikietujących ze strony ludzi przejeżdżających samochodami. Ludzie pozdrawiali nas machając do nas oraz pokazywali palce złożone w znak Victorii. Cieszy nas to bardzo i dodaje otuchy utwierdzając w przekonaniu, że chociaż narażamy się często na ostre słowa krytyki stoimy po słusznej stronie.
Także przechodnie w tę niedzielę żywo reagowali na naszą obecność i prowadzili z nami długie rozmowy. Wielu z nich nie wierzyło, że w polskich szpitalach można zgodnie z prawem zabić półroczne dziecko. Przyszedł do nas pewien starszy pan, który przez prawie całe swoje życie mieszka w pobliżu szpitala. Mówił, że wie, że także w toruńskim szpitalu giną dzieci. Świadomość tego co dzieje się za szpitalnym parawanem towarzyszy mu bardzo często i doprowadza go do wielkiego smutku. Było to poruszające wyznanie. Trudno sobie wyobrazić kogoś kto musi żyć w przekonaniu, że być może dziś w miejscu, gdzie powinno się ratować ludzkie życie, bezbronne dziecko zostało brutalnie zamordowane. Jak widać, żyją wśród nas ludzie o dużej wrażliwości, nieobojętni na krzywdę najsłabszych.
Są wśród nas także ludzie o innej wrażliwości. Pewien mężczyzna zatrzymał się pojazdem i zaczął werbalnie obrażać protestujących. Wyglądał na osobę kulturalną i dobrze usytuowaną – z pozoru przyzwoity obywatel. Wciąż wykrzykiwał w stronę uczestników protestu, że są ”chorzy, nienormalni i zboczeni”. Na wielokrotne zapytanie, czy nie uważa, że tak naprawdę chorym, nienormalnym i zboczonym jest zabijanie dzieci przed urodzeniem pokazał tylko środkowy palec i z nienawistnym spojrzeniem odjechał. Nie zdobył się na odpowiedź.
Protest nasz zaszczyciło także około dziesięciu osób ubranych na czarno. Był to widok niecodzienny. Nie wiemy kim były te osoby ani skąd przyszły. Stały po drugiej stronie ulicy i przyglądały nam się długo. Robiły zdjęcia z użyciem długoogniskowego obiektywu, po czym udały się do policji i złożyły zawiadomienie o podejrzeniu naruszenia prawa. Ludzie ci robili wrażenie, jakby nie zjawili się w tym miejscu przez przypadek. Policjanci spisali wszystkich trzymających banery antyaborcyjne.
Trudno, niech donoszą i spisują. Wiemy, że stoimy po stronie najsłabszych. Nic nas nie zniechęci. Kolejny protest antyaborcyjny w niedzielę 27.11.2016 r. w godz. 13.00 – 15.00
Roland Garwoliński