We wsi Lubanowo koło Gryfina w woj. Zachodniopomorskim w oczyszczalni ścieków znaleziono ciało dziecka. Oględziny wskazują, że był to chłopczyk przed narodzinami, w zaawansowanej fazie rozwoju. Pracownik oczyszczalni znalazł go na separatorze, czyli na urządzeniu, które wstępnie odfiltrowuje większe zanieczyszczenia. Dzieciątko było już martwe.
Pracownik oczyszczalni natychmiast zaalarmował Policję, która wszczęła już śledztwo w sprawie i wstępnie potwierdziła, że znalezione zwłoki należą do dziecka w prenatalnym okresie rozwoju.
O podobnych przypadkach informowaliśmy już wcześniej. Jak zwykle w takich sytuacjach przez media przetacza się fala oburzenia. Kto to zrobił, jak mógł, jak można zabić i wyrzucić maleńkie dziecko do ścieków???
Tymczasem w Polsce środowiska trudniące się przestępczością aborcyjną rozprowadzają nielegalnie preparaty do zabijania dzieci i instruują, jak przeprowadzić domową aborcję. W ich instrukcjach jest jasno powiedziane: najlepiej spuścić resztki w toalecie. Te „resztki” to właśnie zabite dziecko, które traktowane jest gorzej niż śmieć. Czasem ma tylko kilka centymetrów, ale czasem jest już nieco większe – tak jak w Lubanowie. Jak zmarło? Może dusiło się w drogach rodnych mamy i wyszło na zewnątrz już nieżywe? A może zdążyło jeszcze zawalczyć o pierwszy oddech, a potem utopiło się w kanalizacji…? Umierało cierpiąc w osamotnieniu i przerażeniu.
Czy ktoś weźmie serio gehennę poczętych dzieci, które zabija się tabletkami cynicznie kłamiąc, że to „farmakologia” i „łagodna metoda aborcji’? W marcu ubiegłego roku posłowie odrzucili ustawę obywatelską „Aborcja to zabójstwo”, która dawała dobre narzędzia do ścigania przestępczości aborcyjnej. Potem obrazili się, że informacja o tym, jak głosowali, przedostała się do opinii publicznej. Każdy, kto wtedy zagłosował przeciw życiu, ma dziś na rękach krew dzieci mordowanych w aborcyjnej szarej strefie.
Chłopczyk z Lubanowa chciał żyć, walczył do końca, przegrał z ludzką bezdusznością. Śpij spokojnie, Aniołku…