Rok temu, podczas pierwszego sejmowego czytania projektu ustawy „Zatrzymaj Aborcję” do rąk prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego trafiło kilka spośród ponad dwustu laurek wykonanych przez niepełnosprawne dzieci. Przez dzieci, które w świetle prawa mogły zostać zabite jeszcze przed narodzeniem. Im udało się przeżyć, ich chorym kolegom i koleżankom już nie. Od tamtego dnia Jarosław Kaczyński pozostaje głuchy na wołanie o ochronę ich życia.
Rysunki zostały wykonane przez dzieci i młodzież niepełnosprawną intelektualnie i ruchowo, przez cierpiących na zespół Downa, autyzm, padaczkę, zaburzenia hiperkinetyczne, mózgowe porażenie dziecięce, zespół Dandy-Walkera i inne. Na ich pracach dominują uśmiechnięte postacie, najczęściej przy stojące przy domu, bawiące się lub pracujące, nie brakuje również choinek, św. Mikołaja i prezentów, tak charakterystycznych dla radosnego przeżywania świąt Bożego Narodzenia. 6-letni Kacper narysował swój dom i całą uśmiechniętą rodzinę, 14-letni Mateusz – św. Mikołaja i prezenty. „Marzę o własnej rodzinie” napisało na laurce jedno z dzieci, a młody chłopak z zespołem Downa: „Jestem niedoskonały i doskonale sobie z tym radzę.”
[masterslider id=”41″]
Z zakazem aborcji eugenicznej natomiast w ogóle nie radzi sobie partia rządząca. Od 10 stycznia, tj. od momentu odesłania projektu „Zatrzymaj Aborcję” do Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, a następnie do podkomisji kierowanej przez posła Grzegorza Matusiaka, w kwestii zmiany prawa aborcyjnego nie zadziało się absolutnie nic.
Dzieci nadal są zabijane – w okrutny, sadystyczny sposób. Zabijane za to, czemu nie są winne – za chorobę, niepełnosprawność, za inność. Dzieci, którym nie dano szansy, żeby mieć marzenia, przeżywać smutki i radości, cieszyć się świętami… Szkoda, że prezes Jarosław Kaczyński nie może spojrzeć im w oczy i powiedzieć wprost – ty nie zasługujesz na życie, jesteś gorszy, ciebie można zabić. Bo takie dosłowne znaczenie ma zablokowanie zakazu aborcji eugenicznej.
Magdalena Łońska