Akcja T4 wciąż jeszcze jest za mało obecna w świadomości społecznej. Już na samym początku II Wojny Światowej niemieccy okupanci wcielili w życie zaplanowaną ze szczegółami systematyczną zagładę pacjentów polskich szpitali psychiatrycznych. Najpierw Kocborowo i Świecie nad Wisłą – tam chorzy byli rozstrzeliwani lub ginęli od bicia po głowie, w sumie 3,4 tysiąca osób, w tym także dzieci. W wyniku pracy nad ulepszaniem technik zabijania stworzono pierwszą stacjonarną komorę gazową w Forcie VII w Poznaniu. To tam ginęli pacjenci ze szpitala w Owińskach. Wygodne w realizacji planu okazały się komory gazowe w samochodach, posłużyły między innymi do opróżnienia szpitala Dziekanka koło Gniezna. Masowe egzekucje poprzez rozstrzelanie odbywały się na Górnym Śląsku i w Generalnym Gubernatorstwie. Zabijano nie tylko pacjentów, ale także opiekujący się nimi personel. Wszystko w imię ideologii zakładającej, że chorzy psychicznie i umysłowo są bezwartościowi i stanowią zagrożenie dla „rasy panów”. Co więcej, by ukryć zbrodnię, nazywano ją eutanazją, czyli „dobrą śmiercią”.
Akcja T4 w dużej mierze była efektem rozwoju eugeniki. Idea poprawy jakości rasy ludzkiej trafiła w Niemczech na podatny grunt. Realizowano ją najpierw poprzez sterylizację chorych psychicznie, później ich eksterminację. Wszystko w celu wyeliminowania niepożądanych genów. Aborcja również była narzędziem eugeniki. Niemieckie kobiety, przedstawicielki uprzywilejowanej rasy panów, nagradzane były za rodzenie dzieci, natomiast za aborcję surowo karane. Przedstawicielki narodów podbitych mogły bez żadnych konsekwencji pozbywać się dzieci.
Czy tak naprawdę dziś jest inaczej?
W 70. rocznicę wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz, podczas uroczystości rocznicowych jeden z byłych więźniów powiedział, że współcześnie najważniejszym naszym zadaniem jest nie dopuścić do tego, by Holokaust kiedykolwiek się powtórzył, by nigdy już w zaplanowanej eksterminacji nie mordowano ludzi w imię ideologii.
Przyjrzyjmy się temu, co dzieje się współcześnie. Legalizowanie aborcji sprawia, że zabijanie dzieci staje się prawem człowieka nie tylko w ustawie, ale także w umysłach ludzi. Towarzyszy temu realizowane małymi krokami i systematycznie wpajane społeczeństwu przekonanie, że aborcja jest neutralna moralnie – między innymi poprzez odbieranie dzieciom nienarodzonym statusu człowieka. I tak nawet wykształceni inteligentni ludzie, na przekór nauce, prawom biologii i zdrowemu rozsądkowi, twierdzą, że ludzkie dziecko nie jest człowiekiem dopóki się nie urodzi, toteż można je zlikwidować. Buduje się wielkie ośrodki, gdzie w zorganizowany sposób, jeden po drugim, giną ci nie-ludzie. Co więcej, zabijanie stało się dochodowym biznesem, który przynosi milionowe zyski. Żeby odwrócić uwagę od ofiar aborcji używa się eufemizmów i skupia emocje na innych osobach, najczęściej na matce. Z pewnością wszyscy mieliśmy okazję usłyszeć, że chodzi o „pomoc kobietom” czy „prawa kobiet”. Dziecko tak dalece zostało przeciwstawione matce, że wydaje się niemalże jej wrogiem, a wszyscy ci, którzy chcą chronić nienarodzonych przed śmiercią, stają się automatycznie wrogami kobiet i ich „wolnego wyboru”.
„Przecież to tylko płód!” – czyli jak usprawiedliwić zabijanie
Współcześnie rzadko mówi się otwarcie o czystości rasy czy dbaniu o jakość osobników tworzących społeczeństwo. W XXI wieku używa się daleko bardziej subtelnych metod przekonywania, że zabicie chorego dziecka przed narodzeniem nie jest niczym złym.
Poniżej przytaczam kilka autentycznych wypowiedzi zasłyszanych lub przeczytanych przez wolontariuszy Fundacji Życie i Rodzina:
„Przecież to tylko płód”
„Byłby obciążeniem dla rodziców”
„Na pewno będzie mu w życiu źle z chorobą, nie możemy pozwolić by cierpiało”
„Przecież to ogromny kłopot opiekować się niepełnosprawnym dzieckiem przez resztę jego życia!”
„Kto chciałby wychowywać kalekę?”
„Lepiej teraz usunąć niż potem męczyć się z chorym dzieckiem”
„Następnym razem urodzi sobie zdrowe”
Hipokryzja wciąż ma się dobrze. Podczas gdy dyskryminowanie ludzi niepełnosprawnych jest zabronione prawem i w większości z nas wywołuje słuszne oburzenie, to wystarczy, że ci chorzy są odpowiednio mali, by pomysł ich zabijania znalazł zwolenników. Inaczej więc traktuje się narodzonych i nienarodzonych, co nie ma żadnego logicznie wytłumaczalnego uzasadnienia. Taką samą dwulicowość obserwujemy, gdy pojawia się temat aborcji eugenicznej. Podczas gdy w Polsce przyzwolenie społeczne na aborcję umotywowaną „bo ja tak chcę” jest bardzo niskie, wciąż zbyt wiele osób inaczej postrzega chore dzieci i na różne sposoby potrafi usprawiedliwiać ich zabijanie. Próbkę tego mamy powyżej. Niektórzy radykałowie posuwają się dużo dalej i niewykonanie aborcji nazywają okrucieństwem wobec dziecka. Mamy tu więc do czynienia z próbą całkowitego odwrócenia wartości.
Za bezrefleksyjnym powtarzaniem frazesów, szukaniem nawet najbardziej nielogicznych usprawiedliwień i udawaniem, że człowiek w brzuchu matki nie jest człowiekiem kryje się brutalna prawda: przekonanie, że niepełnosprawni ludzie są gorsi. Nie zasługują na prawo do życia. Chory człowiek zostaje zredukowany do wybrakowanego egzemplarza. Póki jest zdrowy i chciany, jest dzieckiem. Kiedy pojawiają się podejrzenia wady rozwojowej, staje się uszkodzonym płodem. Nagle inni mogą zadecydować o jego śmierci. Traci swoją podmiotowość; jest jak przedmiot, którym można dowolnie rozporządzać.
Po przeczytaniu powyższego akapitu przypomnijmy sobie akcję T4 i to, jak Niemcy na początku wojny potraktowali dziesiątki, może setki tysięcy chorych umysłowo i psychicznie osób. Widać podobieństwo, prawda?
Zatrzymać dyskryminację
Wraz z przyzwoleniem na aborcję eugeniczną pojawia się niebezpieczeństwo swobodnego przesuwania granicy zła na różne sposoby. Niedługo może się okazać, że zabijanie całkowicie zdrowych dzieci przestanie być nieakceptowalne. Poza tym niektóre kraje już przestały się ograniczać do zabijania chorych przed narodzeniem – w majestacie prawa zadaje się śmierć dzieciom już urodzonym. To, co było dawniej nie do pomyślenia, teraz jest zalegalizowane. Także w Polsce wielu organizacjom zależy na zmienianiu znaczenia dobra i zła i na tym, byśmy za swoje prawo zaczęli uważać pozbywanie się tych najmniejszych i najbardziej bezbronnych. Na lobbowanie za zalegalizowaniem aborcji przeznacza się ogromne pieniądze i musimy być tego świadomi.
Nie można tak naprawdę szanować ludzi niepełnosprawnych, jeśli zezwala się na ich zabijanie przed narodzeniem. Nie da się traktować ich na równi z tymi zdrowymi, jeśli pozwalamy ich likwidować w prenatalnej fazie życia tylko i wyłącznie ze względu na chorobę. Obecnie obowiązujące polskie prawo dyskryminuje ludzi chorych – na podstawie jedynie podejrzenia występowania wady rozwojowej dziecka można legalnie przeprowadzić aborcję. Nie można w cywilizowanym społeczeństwie zezwalać prawem na zabijanie chorych ludzi.
Konieczne jest zagwarantowanie prawnej ochrony życia dzieciom nienarodzonym bez względu na stan ich zdrowia. Już od początku września przez 3 miesiące każdy z nas będzie mógł się do tego przyczynić składając podpis poparcia dla Obywatelskiej Inicjatywy Ustawodawczej „Zatrzymaj Aborcję” i zachęcając do tego innych.
Natalia Klamycka