Simoradz to mała wieś niedaleko Skoczowa, licząca około 1000 mieszkańców. Aż strach pomyśleć, że roczna ilość dokonywanych w Polsce aborcji jest zbliżona do liczby ludzi tej małej miejscowości. Tam, za zgodą życzliwego administratora parafii św. Jakuba Apostoła w Simoradzu, wolontariusze Fundacji Życie i Rodzina zamontowali wystawę antyaborcyjną, by dalej uświadamiać ludzi o zbrodniach aborcji w naszym kraju.
W niedzielę 13 sierpnia, podczas Mszy Świętej, ksiądz proboszcz opowiedział parafianom o wystawie, wyjaśnił zawarte w niej informacje i zachęcił wiernych do zapoznania się z jej treścią. Po kilku dniach, podczas rozmowy z księdzem, dowiedzieliśmy się, że wystawa odbiła się głośnym echem w okolicy. I nadal wytrwale informował jakie żniwo, w świetle prawa, zbiera aborcja w naszym kraju. Odbyliśmy także krótką rozmowę z jedną z mieszkanek, która powiedziała: „Podziwiam ludzi, którzy potrafią wyjść z tymi plakatami na ulicę.”
Wystawę można było zobaczyć w Simoradzu do 21 sierpnia Podczas demontażu zauważyliśmy, że jeden baner został zniszczony przez zwolenników zabijania dzieci. Wymalowali na nim męskie genitalia oraz wypisali wulgarne, obraźliwe teksty. Największą hipokryzją jest jednak fakt, że na banerze z nagłówkiem: STOP PRZEMOCY WOBEC KOBIET. TAKŻE TYCH ZABIJANYCH PRZEZ ABORTERÓW! wandal napisał o prawie do „wolności”. A gdzie były prawa dziewczynki zamordowanej w 24. tygodniu swojego życia, jak to miało miejsce we Wrocławiu w 2014 roku?
Prawda o aborcji musi wybrzmiewać głośno i konkretnie. Już niebawem wybrzmi w inicjatywie ustawodawczej #ZatrzymajAborcje. Ratujmy tysiące nienarodzonych dzieci!
Alicja Chmielewska