Dla obrońców życia ze Śląska Cieszyńskiego i Podbeskidzia jedna pikieta na dzień to zdecydowanie za mało. Aktywne działanie, prawdziwa mobilizacja, poświęcenie wolnego czasu, pokonywanie obaw i w efekcie dwa razy więcej uświadomionych ludzi, że aborcja zabija dzieci.
Dzień zapowiadał się bardzo ciepły i słoneczny, ale gdy tylko dotarliśmy do Cieszyna, zaraz po rozłożeniu baneru zaczęło padać. Uciekający przed deszczem ludzie przelotem zerkali na zabite podczas aborcji dziecko. Dwie dziewczyny szepnęły do siebie: „O nie! Znowu oni!”. Wolontariusze szybko znaleźli miejsce pod dachem i stamtąd uświadamiali mieszkańców Cieszyna. „Nie mogę na to patrzeć, to mnie przeraża!” – powiedziała pewna kobieta do swojego męża z niesmakiem na ustach. Reakcje przechodniów były różne. Począwszy od słów wsparcia pewnej cieszynianki, która ze łzami w oczach dzieliła się wdzięcznością za dar życia dwójki jej dzieci, po dylemat i pretensje jakiegoś ojca, który nie wiedział, jak tłumaczyć swoim dzieciom takie okropne obrazy. „Może ja nie chcę, żeby w takim wieku oglądały tak drastyczne treści. Teraz mnie pytają, co to jest aborcja, jak mam im to wyjaśnić?” – mówił podenerwowany. Odpowiedzieliśmy, że wystarczy na spokojnie porozmawiać z dziećmi i wyjaśnić im w prostych słowach, że dzieci nie wolno zabijać, że aborcja odbiera prawo do życia. Mężczyzna chwilę popatrzył na nas i na plakat, który trzymaliśmy i odszedł bez słowa.
Drugą pikietę zgłosiliśmy w Wiśle. Tam słoneczna pogoda i zorganizowane atrakcje zachęciły mieszkańców i licznych turystów do spacerowania ulicą 1 maja. Obraz zamordowanego dziecka zdecydowanie nie pasował do otoczenia: do roześmianych ludzkich twarzy i ogólnej beztroski. Aż żal było stać z banerem myśląc, że przez ludzką obojętność, być może w tym samym czasie, w polskich szpitalach traci życie kolejne nienarodzone dziecko.
Pewien mężczyzna podszedł do wolontariuszki i powiedział: „Niech ludzie dobrze patrzą, bo ja już napatrzyłem się na porozrywane dziecięce płody!”. Zaraz potem dwie kobiety wtrąciły temat pikiety do swojej konwersacji: „Przecież tak nie wygląda aborcja! Ale kłamią!”.
Do pikietujących podszedł także młodzieniec zastanawiający się nad przypadkiem zagrożenia życia matki. Po uzyskaniu sensownego wyjaśnienia powiedział: „Wielki szacunek, tego chciałem się dowiedzieć.”
Wielka rozbieżność panuje wśród ludzi. Ciągle za mało prawdy, a za dużo manipulacji oferowanej przez media. A w obronie nienarodzonych może stanąć każdy człowiek – #zatrzymajaborcje !
[masterslider id=”27″]
Alicja Chmielewska