Ważna zmiana w prawie na Węgrzech – każda matka planująca aborcję będzie musiała wysłuchać bicia serca swojego dziecka. Dopiero tak przeprowadzone badanie, potwierdzone zaświadczeniem, ma uprawniać do ewentualnej aborcji. Choć węgierskie prawo nie chroni życia, to nowe przepisy są krokiem w dobrym kierunku, który może sprawić, że część kobiet zrezygnuje z aborcji.
Aborcja na Węgrzech
Prawo aborcyjne na Węgrzech od 1992 roku tylko teoretycznie nie zezwala na aborcję na życzenie. Dziecko może być zabite, jeśli jest chore, matka została zgwałcona lub jej życie jest zagrożone, ale to nie wszystko. Aborcja może być wykonana do 12. tygodnia ciąży, jeśli matka znajduje się w „poważnej sytuacji kryzysowej”. Tego typu regulacje można interpretować tak szeroko, że w praktyce jest to nic innego jak aborcja na życzenie. Cały wachlarz możliwości uprawnia do likwidacji małego człowieka: od utraty pracy przez mniejsze i większe problemy aż po stres związany z ciążą. Według dotychczasowego prawa przed aborcją konieczne było odbycie cyklu sesji z doradcą, który miał przedstawić szczegóły procederu i związane z nim ryzyko. Jednak z takich spotkań tylko 10% kobiet wychodzi z decyzją o urodzeniu dziecka.
Bijące serce znakiem życia
Od 15 września kobieta chcąca dokonać aborcji dodatkowo musi uzyskać zaświadczenie, że wysłuchała bicia serca swojego dziecka. Dokładniej mówiąc, przyjęta zmiana w ustawie obliguje lekarzy do zaprezentowania pacjentkom „sygnałów funkcji życiowych”. Jej autor, minister spraw wewnętrznych Sándor Pintér, wyjaśnił, że chodzi o to, by kobiety ciężarne otrzymały „bardziej wyczerpujące informacje” na temat swojego stanu. I dodał: „Niemal dwie trzecie Węgrów łączy początek życia dziecka z pierwszym uderzeniem serca”.
Aborcjoniści nie chcą, by kobiety wiedziały czym jest aborcja
Wyczerpujące informacje nie są jednak tym, czego chcą dla kobiet propagatorzy aborcji. Pojawiły się krytyczne głosy, że słuchanie bicia serca dziecka może je „stresować”. Tym samym aborcjoniści pokazują, że rzekoma troska o dobro kobiet to zwykłe mydlenie oczu. Ciężarnym szukającym aborcji nie można mówić prawdy, bo tylko wierząc w aborcyjne bzdury zdecydują się na „zabieg”. Bicie serca natomiast w oczywisty sposób świadczy o tym, że dziecko w macicy jest żywym człowiekiem. Węgierskie prawo dalekie jest od ochrony życia, jednak ta drobna zmiana daje szansę na uratowanie od śmierci większej liczby dzieci. I pod tym względem jest to zmiana na lepsze.
Tekst: Natalia Klamycka