W poniedziałek 27 marca transpłciowa kobieta zaatakowała z bronią szkołę prezbiteriańską w Nashville zabijając łącznie sześć osób – troje uczniów i troje dorosłych, w tym dyrektorkę. Finalnie sprawczyni została zastrzelona przez funkcjonariuszy policji. Audrey Hale, bo o niej tu mowa, podobno leczyła się z powodu zaburzeń emocjonalnych. W 16. odcinku vloga Fundacji Życie i Rodzina Laura Lipińska komentuje sprawę tej tragedii.
W szkole doszło do katastrofy, w wyniku której śmierć poniosło sześcioro ludzi i sześć rodzin doświadczyło ogromnej tragedii, to nie ulega wątpliwości. Jednak istny cyrk miał miejsce później, kiedy media przekazały informację światu. Okazało się, że głównym problemem nie jest masakra w szkole, ale fakt, że niektóre gazety czy portale internetowe błędnie podały… płeć zabójczyni! Otóż to, poprawnej politycznie opinii publicznej nie oburzyło zabicie ludzi przez transpłciową kobietę, która uważała się za mężczyznę, ale to, że nie pisano o niej, jako o „nim”. To był problem.
Jak podaje Talk TV, „New York Times” i CNN musiały wydać sprostowanie w swoich artykułach. John Drake, szef policji w Nashville, zmieniał swoje wypowiedzi nie wiedząc, czy mówić o kobiecie identyfikującej się jako transpłciowa czy o transkobiecie identyfikującej się jako mężczyzna… Brzmi to jak zagadka z popularnego serialu „Scooby Doo”: Jakiej płci był przestępca?
Ale to nie zagadka. To absurd politycznej poprawności. Zwolennicy płciowego pomieszania oskarżają serwisy informacyjne o to, że nie nazywały zabójczyni tak, jak sobie tego życzyła. Reporterzy nie wiedzą, jak pisać, co pisać. Ludzie nie wiedzą, kto w końcu dokonał zbrodni.
Ale właśnie, jaka zbrodnia? Jaka śmierć? XXI wiek ma inne problemy: jak nazwać kobietę, która zrobiła rzeź w szkole, tak by nikogo nie urazić…?
Tekst: Mikołaj Brzyski