Podczas gdy aborcjoniści chcą o życiu dzieci nienarodzonych decydować tak, jakby były przedmiotami, które można usunąć, bo niewygodne – ona jest ich głosem. Kathy Barnette sama została poczęta w wyniku gwałtu. Jej matka miała tylko 12 lat kiedy ją urodziła. Dzieląc się swoją historią odważnie świadczy o wartości życia podkreślając: „Moje życie ma znaczenie”.
Poczęta w wyniku gwałtu
Kathy jest konserwatywną komentatorką polityczną, weteranką wojskową, obecnie startuje w wyborach do senatu Stanów Zjednoczonych. Przez 5 lat zasiadała w zarządzie centrum kryzysowego dla kobiet w ciąży. Mimo prężnie rozwijającej się działalności publicznej, uważa, że jej najważniejszą rolą jest bycie żoną i matką. Ma dwoje dzieci. Nie byłoby jednak ani jej rodziny ani osiągnięć, gdyby kilkadziesiąt lat temu skrzywdzona dziewczynka zamiast prawdziwego wsparcia otrzymała od rodziny pieniądze na aborcję. Kathy o historii swojego poczęcia i urodzenia dowiedziała się dopiero gdy szykując się do wyjazdu na studia i planując wstąpienie do rezerw wojskowych odszukała swój akt urodzenia. Odkryła, że nazwisko na dokumencie było inne niż to, które nosiła, a jej matka została w nim określona jako „czarnoskóra dziewczynka”. Po raz pierwszy z całą mocą uderzyło ją to, że jest od niej tylko 12 lat młodsza.
Stanąć po stronie ofiar
Jej historia jest ściśle związana z ludźmi, którzy reprezentowali rodzinę w najlepszym znaczeniu tego słowa. Gdy 12-letnia dziewczynka została zgwałcona przez 11 lat starszego od niej młodego mężczyznę, wszyscy solidarnie stanęli po stronie niewinnych ofiar. Młoda Mamie Jo otrzymała bezwarunkowe wsparcie nie tylko od swojej własnej matki, ale również od rodziców napastnika, który ją skrzywdził. Dziś mówi o tym, jak wielkim dobrem było urodzenie córki: „Ona miała się narodzić. Dziękuję Bogu, że to nie było dla mnie kwestią wyboru”. Wdzięczna za swoje życie Kathy podkreśla, że choć jej matka popełniła wiele błędów będących skutkiem traumy, nigdy się nie poddała. Dzielnie walczyła o dobrą przyszłość dla swojej córki. Nie miałaby jednak takiej możliwości, gdyby nie miłość i wsparcie rodziny. Obecnie Kathy nie ma wątpliwości, że najtrudniejszym, z czym musiała się zmierzyć Mamie Jo, były skutki doznanej przemocy. Uważa, że nie da się jej odwrócić usuwając nienarodzone dziecko: „Abortowanie mnie nie byłoby złagodzeniem traumy, której doznała moja matka”. Konsekwencje gwałtu powinien ponieść gwałciciel i tylko on.
„Jeśli moja historia może dać głos, twarz i potencjalną przyszłość nienarodzonemu dziecku, które nie ma żadnego wpływu na swoje poczęcie, dzielenie się nią ma sens”
Aborcja nie jest wsparciem
Zdumiewająca jest łatwość, z jaką ludzie rozporządzają przyszłością nienarodzonych dzieci. Kathy opowiadając o swoim poczęciu i narodzinach nadaje podmiotowość tym, którzy są traktowani przedmiotowo. Podkreśla bezbronność i jednocześnie godność nienarodzonych ludzi. Ona tak samo nie miała żadnego wpływu na okoliczności swojego poczęcia. Wydarzenia rozgrywały się obok niej podczas gdy mogła tylko rozwijać się i rosnąć w macicy swojej matki. Nie miała głosu, by przemówić w swojej obronie kiedy tak łatwo mogła zostać zabita. Wmanewrowanie w aborcję dziewczynki zrozpaczonej i rozbitej po doznanej krzywdzie jest przez wielu rozumiane jako wsparcie podczas gdy tak naprawdę doprowadza do kolejnej traumy trwającej przez lata – mówi o tym m.in. Salome Irene van der Wende, która w przeszłości dokonała aborcji na swoim dziecku poczętym z gwałtu. Historia Kathy jest dowodem na to, że szczególnie w tak ekstremalnych sytuacjach należy prawdziwie zaopiekować się zarówno matką i dzieckiem. Aborcja nie jest wsparciem. Aborcja zabija dziecko i rani i matkę. Aborcja na zawsze odbiera wszelkie szanse dziecku.
Posłuchaj jak Kathy opowiada o swojej historii:
Tekst: Natalia Klamycka