Byliśmy po raz kolejny na ulicy Stawowej w Katowicach ukazać społeczeństwu prawdę o aborcji.
To co najbardziej zagrzewa do walki, to obraz, który ukazuje nam człowieka pozbawionego swoich praw i w konsekwencji brutalnie zamordowanego, ale jest jeszcze życzliwość ludzi, którzy do nas podchodzą. Najpierw podeszła kobieta, która pracuje w służbie zdrowia zajmując się badaniami histopatologicznymi. Podziękowała za trud i odwagę w ukazywaniu prawdy. Po kilkudziesięciu minutach zdecydowanym krokiem podszedł młody mężczyzna, który nas przywitał szerokim uśmiechem i zapytał czy nie mamy ochoty napić się czegoś ciepłego. Po 15 minutach wszyscy wolontariusze obecni na pikiecie mogli się ogrzać gorącą herbatą.
Zdarzył się też niestety przykry incydent. Do pikiety podeszło dwóch wyraźnie upitych panów, którzy wyraźnie szukali okazji do bójki. Na polecenie opuszczenia miejsca zgromadzenia publicznego nie reagowali, ale szukali kolejnej osoby, którą mogliby sprowokować. Gdy postanowiliśmy wezwać policję, jeden z przechodniów podszedł do agresywnych młodzieńców pytając dlaczego nas w ten sposób atakują. Odpowiedzieli wulgaryzmami i próbami zastraszenia rosłego mężczyzny. Jakież było zdziwienie, kiedy ów człowiek wyciągnął odznakę i zaprosił panów na komendę. Odwaga opryszków natychmiast prysła. Jeden z nich uciekł zostawiając kolegę, a drugi już na komendzie prawie płacząc przepraszał za swoje zachowanie. Zakończyło się mandatami na znaczną kwotę.
Musieliśmy nieco przedłużyć zgromadzenie z powodu kilku osób, które chciały podyskutować. Pewna pani mówiła o wolności wyboru, na pytanie – czy ingerowanie w wolność i prawo do życia drugiego człowieka nie jest czasem swawolą nie potrafiła odpowiedzieć.
Dziękujemy wszystkim uczestnikom zgromadzenia w Katowicach za odważną obronę życia.
Mariusz Piotrowski