Na środowym posiedzeniu Komisji Polityki Społecznej i Rodziny posłowie partii rządzącej postanowili pokazać swoim wyborcom, że krew nienarodzonych dzieci nic dla nich nie znaczy i nie mają najmniejszego zamiaru zajmować się przyniesionym przez nich obywatelskim projektem #ZatrzymajAborcję.
Projekt zakazujący aborcji eugenicznej został przyniesiony do Sejmu w listopadzie 2017 roku z rekordową liczbą 830 tysięcy podpisów, a po półtora miesiąca większość parlamentarna skierowała go do prac w komisjach. Od tamtej pory politycy partii rządzącej starali się robić wszystko, żeby jak najbardziej odwlekać podjęcie prac nad projektem ratującym życie chorych i niepełnosprawnych dzieci. Odwoływano posiedzenia komisji, uzasadniano zwłokę rzekomą koniecznością uzyskania wielorakich opinii, wbrew regulaminowi Sejmu nie głosowano wniosków formalnych o dopisanie #ZatrzymajAborcję do harmonogramu prac komisji – prawie każdego tygodnia pojawiał się nowy powód, żeby nie dopuścić do debaty.
W tych okolicznościach, to co stało się na ostatnim posiedzeniu Komisji Polityki Społecznej i Rodziny faktycznie stanowiło duży przełom. Poseł Jan Klawiter zgłosił po raz drugi zgłosił wniosek o dopisanie projektu #ZatrzymajAborcję, co zostało od razu oprotestowane przez poseł Nowoczesnej Monikę Rosę, domagającą się odrzucenia wniosku. W głosowaniu prawie wszyscy obecni na sali posłowie opowiedzieli się po stronie aborcjonistów. Zaledwie trzech posłów PiS wstrzymało się od głosu, a jedynym popierającym wniosek okazał się sam poseł Klawiter. Za odrzuceniem wniosku głosowała także sama przewodnicząca komisji Bożena Borys-Szopa, która pytana potem przez obecnych na posłów nienależących do komisji o termin podjęcia prac nad #ZatrzymajAborcję unikała konkretnych odpowiedzi, zasłaniając się mitycznymi opiniami, na które wciąż czeka prezydium komisji.
Dla blisko miliona Polaków, którzy podpisali projekt #ZatrzymajAborcję postawa posłów jest niezrozumiała i niedopuszczalna. Politycy lekceważą obywateli, popierających ustawę biskupów, liczne organizacje społeczne, które opowiadają się wprost za wprowadzeniem ochrony życia, niepełnosprawne dzieci, które rysowały dla posłów laurki, a przede wszystkim niewinne maleństwa zabijane ciągle w majestacie prawa w szpitalach. Parlamentarzyści, którzy do władzy dostali się m.in. dzięki przedwyborczym deklaracjom o zniesieniu w Polsce aborcji, po wyborach zapomnieli całkowicie o swoich wyborcach.
Arogancja posłów wyrażona poprzez jednogłośne odrzucenie wniosku Jana Klawitera, to nie tylko wyraz pogardy dla setek tysięcy Polaków czekających na zmianę prawa aborcyjnego. To także zgoda na kolejne ofiary aborcji eugenicznej. Od złożenia projektu #ZatrzymajAborcję w Sejmie zabito już około 400 dzieci. Ile jeszcze setek albo i tysięcy bezbronnych maluszków będzie musiało zginąć z rąk aborterów zanim posłowie zdecydują się wysłuchać głosu Polaków?
Fundacja Życie i Rodzina nie poprzestanie na bezsilnym dobijaniu się do sumień posłów. W najbliższym czasie podjęte zostaną działania informujące wyborców o postawie polityków i ich odpowiedzialności za aborcyjną rzeź niewiniątek w polskich szpitalach.