Według relacji komórek Fundacji Życie i Rodzina pikiety kampanii „Sejm Bez Aborterów” spotykają się z pozytywnymi reakcjami ludzi. Ludzie mają dość miałkości w polityce, uśmiechania się do każdego możliwego elektoratu i działania na zasadzie: powiem wam to, co chcecie usłyszeć. A tak naprawdę nie wiadomo, jakich wartości ten polityk w swoich działaniach broni” – zauważa Kaja Godek.
To nie tylko medyk w szpitalu, który dokonuje aborcji, jest sprawcą tej sytuacji [zabijania nienarodzonych], nie tylko środowiska feministyczne, które sprowadzają i dystrybuują środki poronne, ale też politycy, którzy swoimi decyzjami, takimi właśnie jak głosowanie w Sejmie przeciw ustawie „Aborcja to zabójstwo”, umożliwiają działanie aborterom.
Nam proliferom próbuje się zamknąć usta mówiąc: „słuchajcie i tak za granicą będą robione aborcje, to, co wy zrobicie w Polsce, nie ma w ogóle znaczenia.” Myślę, że powinniśmy patrzeć od innej strony – podkreśla Kaja Godek – my zrobiliśmy coś w Polsce [w kwestii poprawienia ochrony życia] i możemy podzielić się tym doświadczeniem z proliferami niemieckimi, słowackimi, czeskimi, ukraińskimi itd. To jest pewna dobra rzecz, która się stała w Polsce i powinna ona emanować na resztę świata. Ja wiem, że lewica w krajach Zachodu boi się właśnie tego: (…) że z tego marazmu i przerażenia Polska może wyciągnąć kolejne kraje, kolejne środowiska pro-life.
„Zachęcam, żeby patrzeć na sytuację [ochrony życia w Polsce] nie w taki sposób, że nasze wysiłki okazały się bez znaczenia, tylko by patrzeć: tu jest jeszcze luka, tam jest jeszcze luka, że te luki wszystkie musimy zapełnić i podomykać furtki. Środowiska aborcyjne mówią o tym dosyć śmiało, oni się nie kryją i nie chowają, mówią jawnie [jak działają, jak obchodzą prawo, by robić aborcje w Polsce] i się z tym obnoszą, więc my naprawdę mamy informacje, jak to wygląda” – wskazuje Kaja Godek.