Fundacja Życie i Rodzina pikietowała dzisiaj pod Trybunałem Konstytucyjnym. Wolontariusze zawiesili na ogrodzeniu krwawe wstążki, bo tysiące dzieci zostało zamordowanych w szpitalach przez milczenie Trybunału w sprawie aborcji eugenicznej.
Prezes Trybunału Julia Przyłebska ma krew na rękach. Przez ponad 2 lata od złożenia pytania w sprawie zgodności aborcji eugenicznej z Konstytucją nie wyznaczyła nawet terminu rozprawy, pomimo składanych publicznie obietnic.
Dzisiaj wiadomo, że wniosek przepada, bo wnioski poselskie przepadają z końcem kadencji Sejmu – oznacza to, że Trybunał nie wywiązał się ze swojego obowiązku i nie wyda już orzeczenia ws. aborcji.
„Jeśli Trybunał przez 2 lata nie jest w stanie odnieść się do tak ważnej społecznie sprawy, to nie spełnia swojej roli. Może więc trzeba go rozwiązać. Z całą zaś pewnością pani prezes Julia Przyłębska nie powinna już pełnić żadnej funkcji publicznej, ponieważ skompromitowała siebie, instytucję, którą zarządza, a przez to skompromitowała również państwo polskie” – mówiła Kaja Godek, członek zarządu Fundacji Życie i Rodzina oraz pełnomocnik obywatelskiego projektu #ZatrzymajAborcję.
Bannery, które wolontariusze przynieśli ze sobą, porównywały postawę Julii Przyłębskiej do hitlerowskich praktyk. Policja chciała spisać wolontariuszy uczestniczących w pikiecie, nie podając żadnej podstawy prawnej, mimo że zgromadzenie było legalnie zarejestrowane.
Nie było merytorycznego powodu, aby odwlekać rozpatrzenie tej sprawy. Tym bardziej, że wiadomo, że sędziowie byli gotowi orzec o niekonstytucyjności aborcji eugenicznej. Staje się zatem jasne, że kierownictwo PiS, zgadzając się na złożenie wniosku, chciało mieć wymówkę, aby nie zajmować się projektem obywatelskim #ZatrzymajAborcję.
Ponieważ jest to projekt obywatelski, przechodzi on na następną kadencję Sejmu. Tym razem posłowie nie mają wymówek. To będzie sprawdzian, czy deklaracje PiSu mają pokrycie w rzeczywistych działaniach na rzecz życia i rodziny.