Amerykanin Kyle Gordy jest znanym już na całym świecie niemal „profesjonalnym”… dawcą nasienia. Zaczęło się od tego, że zapłodnił swoją koleżankę lesbijkę. Dziś ogłasza się na profilach w mediach społecznościowych, na których chwali się też kolejnymi pozytywnymi testami ciążowymi. Jest ojcem już prawie 60 dzieci. Spermę przekazuje zarówno samotnym kobietom jak i parom hetero- oraz homoseksualnym.
Większość zapłodnień dokonuje się za sprawą inseminacji, ale Kyle jest też otwarty na stosunek seksualny. Ze swoimi klientkami podpisuje kontrakt, który zobowiązuje je do nieżądania od niego alimentów w przyszłości. Ze wszystkimi jednak utrzymuje kontakt, a nawet stworzył grupowy czat dla siebie i swoich klientek. Nie zna trudów ojcostwa i nie wygląda na to, żeby miał poznać, bo nie będzie mu łatwo znaleźć partnerkę, która zaakceptuje jego lukratywny biznes – co sam przyznaje. Mówi też, że zawsze marzył o dużej rodzinie, jednak boi się możliwości rozwodu oraz życia w związku monogamicznym. Nie myśli więc o małżeństwie.
Postawa Kyle’a jest wygodna. Czuje się dobrze, bo „pomaga”, ogląda zdjęcia swoich dzieci, ba! wspaniałomyślnie jest nawet gotów na spotkanie z nimi, jeśli matki będą chętne (kilkoro z nich poznał), a równocześnie zaspokaja swoje potrzeby seksualne z wieloma partnerkami.
Jak to zwykle bywa z lewicowymi ideologiami wprowadzanymi w życie, w tej sytuacji cierpią najsłabsi, czyli dzieci. Nikt nie myśli o tym, co będą przeżywały w przyszłości, jak odnajdą swoją tożsamość. Czy będą mogły poznać swoje przyrodnie rodzeństwo? Co będzie, jeśli przez przypadek wejdą w związek ze swoją siostrą lub bratem? Co będą wtedy przeżywać? Czemu części z nich odebrano prawo do naturalnego poczęcia? Jak będą się czuły te wychowywane bez ojca? Co czeka je w związkach lesbijskich? Pisaliśmy już wielokrotnie o zwiększonej przemocy w „rodzinach” homoseksualnych. Nikt tu tak naprawdę nie myśli o dobru tych dzieci. Są produktem, który część współczesnych kobiet po prostu chce mieć, żeby zapełnić swoją pustkę. Takich dawców jak Kyle jest więcej. Ile tysięcy dzieci jest, a ile jeszcze będzie okaleczonych przez tego typu procedury?
Tekst: Laura Lipińska