Specjaliści alarmują, że rozpowszechnienie wśród nastolatków blokerów dojrzewania stanowi coraz większy problem. Brak akceptacji swojej płci i zahamowanie naturalnego procesu rozwoju organizmu otwiera furtkę do przyjmowania hormonów i operacji nieodwracalnie okaleczających ciało. To tylko jedno z całego szeregu poważnych zagrożeń, jakie niosą blokery dojrzewania.
Pediatra o blokerach dojrzewania: „to znęcanie się nad dziećmi”
Środki mające powstrzymać uwalnianie hormonów płciowych to najczęściej substancje z grupy agonistów hormonu uwalniającego gonadotropiny (GnRH). Dziewczynka, której zablokujemy dojrzewanie, z czasem w swoich rysach nie będzie już przypominać kobiety, a jej żeńskie narządy płciowe zostaną upośledzone lub nie będą funkcjonować prawidłowo.
Dr Quentin Van Meter, przewodniczący amerykańskiego stowarzyszenia specjalistów z zakresu dziecięcej opieki zdrowotnej American College of Pediatricians, wprost nazywa blokowanie dojrzewania elementem znęcania się nad dziećmi: „Jeśli zakłócasz je (dojrzewanie – przyp. redakcji), zasadniczo zapoczątkowujesz stan chorobowy organizmu”. W wypowiedzi dla portalu LifeSiteNews podkreśla, że dojrzewania nie blokuje się bez powodu. Większość dzieci, które poprowadzono tą drogą, zacznie brać hormony płci przeciwnej, aż w końcu „otrzymają opcję chirurgicznego okaleczenia swoich ciał, by upodobnić się do płci przeciwnej”.
Skutki przyjmowania blokerów mogą być nieodwracalne
Choć transaktywiści twierdzą, że w każdej chwili można przerwać zażywanie blokerów i pozwolić organizmowi się rozwijać, sprawa nie jest tak prosta jak ją przedstawiają. Kalifornijski endokrynolog dr Michael Laidlaw uważa, że rozpowszechnianie tego przekonania prowadzi do powstania „palącego problemu dla zdrowia publicznego”. Opóźnienie w rozwoju nieraz okazuje się nieodwracalne i może dotyczyć zwłaszcza mózgu, kości oraz miednicy. Dla przykładu – nierozwinięta miednica będzie dużym problemem w czasie porodów. Dr Laidlaw podkreśla, że nie wiemy, w jakim wieku dziewczynka najpóźniej musi odstawić blokery, by jej organizm nadrobił straty. Poza tym zażywanie ich i późniejsze przyjmowanie hormonów płci przeciwnej może skutkować nieodwracalną dysfunkcją seksualną.
Amerykańska Agencja Żywności i Leków kilka tygodni temu wydała ostrzeżenie o poważnych skutkach ubocznych blokerów dojrzewania. Problemy obejmują bóle głowy i wymioty, zaburzenia widzenia, obrzęk mózgu i neuropatię obwodową (uszkodzenie nerwów obwodowych często powodujące zaburzenia czucia).
Szkodliwe pomysły aktywistów LGBT
Dzieci w wieku nastoletnim w naturalny sposób poszukują swojej tożsamości. To czyni je bardzo podatnymi na wpływy aktywistów LGBT. Manipulacja jest prowadzona w przemyślany sposób. Transaktywiści wzbudzają w dziecku niepewność co do własnej tożsamości płciowej i przedstawiają szkodliwe rozwiązania dla generowanych sztucznie problemów i wątpliwości młodych ludzi. Skutkuje to niechęcią do własnego ciała i do naturalnych procesów jego rozwoju płciowego. Ci sami działacze grając troskliwych i rozumiejących proponują dziecku „zmianę płci”.
Tymczasem okazuje się, że pragnienie bycia inną płcią niż ta biologiczna u ogromnej większości młodych ludzi przemija. Według artykułu opublikowanego w czasopiśmie medycznym International Review of Psychiatry aż 80 % z nich porzuci pomysł „zmiany płci”. Departament Zdrowia Florydy powołał się na te dane w oświadczeniu dotyczącym dysforii płciowej. Wskazując na niedostateczne zbadanie długotrwałych skutków „zmiany płci” i „nieakceptowalnie wysokie ryzyko wyrządzenia szkody”, stanowczo odradza terapie hormonalne, blokery dojrzewania i operacje u osób przed ukończeniem 18 roku życia. To czas, by społeczeństwo zobaczyło, z czym ma do czynienia. Niebezpieczna moda na bycie trans i wpływ aktywistów LGBT na dorastającą młodzież i dzieci jest tym, z czym trzeba radykalnie walczyć i skutecznie hamować.
Tekst: Klara Kamińska