Claire Culwell zawdzięcza życie banalnej pomyłce podczas badania przed aborcją – nie wykryto ciąży bliźniaczej. Jedno dziecko zabito, drugie przeżyło. Po latach odkryła, że jej biologiczna matka Tonya została wmanipulowana w aborcję jako młoda nastolatka i głęboko jej żałuje.
Końcówka lat 80., Stany Zjednoczone. Popularna metoda aborcji w drugim trymestrze, kiedy dziecko mierzy od kilku do kilkunastu centymetrów to D&E (dilation and extraction, po polsku: rozszerzenie i wydobycie). Niepozorna nazwa oznaczająca dla dziecka śmierć przez wydobycie jego ciała kawałek po kawałku. Po rozszerzeniu szyjki macicy oraz oderwaniu wszystkich kończyn i tułowia trzeba zmiażdżyć główkę i również wyciągnąć ją na zewnątrz. Robi się to szczypcami, aspiratorem lub kombinacją obydwu. Nadal bardzo popularna metoda zabijania. Tak właśnie zginął brat lub siostra Claire.
Nastoletnia ciąża i aborcja
Kiedy 13-letnia dziewczyna powiedziała swojej matce o ciąży, ta w jednej chwili podjęła decyzję o aborcji. Ani przez moment inne opcje nie były brane pod uwagę. Dziś Tonya wspomina zimną bezduszność pracowników kliniki aborcyjnej, której doświadczyła jako przestraszona nastolatka: „Oni z tobą nie rozmawiają. Nie mają dla ciebie współczucia”. Rozbierz się, tu się połóż, ubierz się – po prostu wypełniała polecenia. Po powrocie do domu nadal nikt z nią nie rozmawiał, a ona zrozumiała, że musi próbować żyć, jakby nic się nie wydarzyło – mimo odczuwanego bólu fizycznego i emocjonalnego. Z czasem jednak stało się jasne, że jej ciało nadal się zmienia, nadal ktoś w nim rośnie. Lekarze potwierdzili, że od początku musiała to być ciąża bliźniacza. Mimo starań nie udało się załatwić aborcji tak dużego dziecka (mogło to być około 20. tygodnia) i ustalono, że Claire się urodzi. Dziewczynka od razu została przeznaczona do adopcji i jeszcze w szpitalu oddana pod opiekę nowym rodzicom. Tonya natomiast w wywiadzie dla organizacji Focus On The Family przyznała, że bardzo chciała zatrzymać córkę, ale nie dano jej takiej możliwości: „Nawet nie było o tym mowy”.
Spotkanie z matką
22 lata później podczas spotkania Claire i Tonyi obie były bardzo podekscytowane i szczęśliwe. Najtrudniejsze nadeszło, gdy Claire wręczyła matce w prezencie komplet biżuterii i podziękowanie za to, że wybrała dla niej życie. Właśnie wtedy dowiedziała się, że miała brata lub siostrę i tylko przypadek sprawił, że to ona przeżyła: „Zmagałam się z tym. Zawsze pozostaje pytanie: dlaczego ja? Dlaczego nie mój bliźniak?”. Poza tym odkryła, że Tonya wciąż odczuwa żal i rozpacz z powodu aborcji: „Mówiono jej, że to rozwiąże jej problemy. W rzeczywistości stało się rzutującym na resztę życia traumatycznym doświadczeniem. Wciąż pracuje nad tym, by wydobrzeć”. Jako jedna z ocalonych od aborcji Claire Culwell postanowiła walczyć o dzieci nienarodzone. Swoje wyjątkowe przeżycia opisała w wydanej niedawno książce „Ocalona”.
Dramat dzieci aborcjonistek
Trudno nie współczuć dzieciom aborcyjnych aktywistek. Trudno nie myśleć o tym, z czym zmaga się dziecko każdej kobiety domagającej się prawa do swobodnego zabijania nienarodzonych. Czy nie będzie sobie zadawać pytania: dlaczego ja żyję? Dlaczego mama domaga się zabijania innych dzieci? Straszna musi być świadomość, że decyzja o zabiciu własnego dziecka lub pozostawieniu go przy życiu zależna jest od czynników zewnętrznych takich jak utrata pracy, kiepskie samopoczucie mamy czy stan psychiczny albo zwyczajne „jakoś nie czuję się matką” – tak mało wystarczy, by mały człowiek został potraktowany jak odpadek. Nas samych tak niedawno pod Trybunałem Konstytucyjnym zaszokowała bezduszność i instrumentalne wykorzystanie dzieci przez zwolenniczkę aborcji. Jak musi czuć się dziewczynka wychowywana przez zwolenniczka zabijania dzieci…?
Tekst: Natalia Klamycka
Źródło: Focus on the Family, Abortion Survivors Tell Their Stories