W Polsce można z powodu podejrzenia wad wrodzonych zabić dziecko do szóstego miesiąca ciąży. Zazwyczaj wtedy uzyskuje ono zdolność do przeżycia poza organizmem matki. Tak późnych aborcji jest niemało ze względu na specyfikę badań prenatalnych. Im większe dziecko, tym większa pewność co do diagnozy, dlatego często czeka się z aborcją. Gdy lekarz źle określi wiek dziecka lub dziecko jest na granicy przeżywalności, podczas aborcji poprzez wywołanie porodu rodzi się żywe dziecko. Co się z nim dzieje?
2 lata temu w warszawskim szpitalu imienia Świętej Rodziny dochodzi do nieudanej aborcji. Dziecko przeżywa przedwczesny wymuszony poród w 24. tygodniu ciąży. Wstrząśnięci świadkowie opisują, że dziecko zmarło po godzinie konania. Płakało, ale nikt nie udzielił mu pomocy. Prokuratura została poinformowana o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Przecież narodził się człowiek, którego zostawiono samemu sobie bez jakichkolwiek prób reanimacji. Śledztwo wszczęto ponad dwa lata temu, ale od tamtej pory w temacie panuje kompletna cisza.
W lutym 2014 roku w szpitalu we Wrocławiu urodziła się podczas aborcji żywa dziewczynka z zespołem Downa. 23. tydzień ciąży. Lekarze w trakcie aborcji stwierdzili, że dziecko jest zbyt duże i podjęli reanimację. Po niecałym miesiącu dziecko zmarło. Nie dopatrzono się znamion przestępstwa, nikomu nie postawiono zarzutów, prokuratura umorzyła śledztwo.
W sierpniu 2014 roku w opolskim szpitalu dziecko przeżyło własną aborcję. Ważyło 600 gramów, samodzielnie oddychało, jego serce pracowało prawidłowo. Personel szpitala umieścił noworodka w inkubatorze na oddziale i odstąpił od jakiejkolwiek opieki. Po około 4 godzinach dziecko zmarło. Także w tym przypadku prokuratura nie dopatrzyła się naruszenia prawa.
W żadnym z powyższych przypadków prokuratura nie stwierdziła przestępstwa, bo dzieci te przeznaczone były na śmierć. A przecież za nieudzielenie pomocy umierającemu człowiekowi grozi odpowiedzialność karna! Jak wielka to niesprawiedliwość, że spod ochrony wyjęte są dzieci przed narodzinami! Dopóki aborcja eugeniczna będzie w Polsce legalna, podobne sytuacje nie przestaną się zdarzać. Wciąż będą dzieci, które przeżyją własną aborcję i będą się dusić pozostawione same sobie i wciąż prokuratura nie będzie mogła nikomu postawić zarzutów, bo skazywanie dziecka na wielogodzinne konanie po prostu jest zgodne z prawem. To element procedury aborcyjnej nazywany odstąpieniem od reanimacji.
Takie sytuacje bulwersują opinię publiczną. Na różne sposoby aborcjoniści próbują jednak usprawiedliwić te okrutne zabójstwa i przedstawić je tak, by przestały szokować. Profesor Dębski ze szpitala Bielańskiego w Warszawie, znany z tego, że wykonuje aborcje, o dziecku urodzonym w szpitalu Świętej Rodziny powiedział, że dziecko nie mogło płakać ani krzyczeć, bo „takie płody mają jeszcze niewykształcony układ oddechowy”.
Zupełnie jakby umieranie w milczeniu było mniej straszne, mniej bolesne i godne współczucia.
Natalia Klamycka