Szymon, dziecko ocalone od aborcji

Szymon dziecko ocalone od aborcji Danuta Wojnowska prolife aborcja eugeniczna zatrzymaj aborcję

Na pierwszy rzut oka nie widać, że Szymon to dziecko ocalone od aborcji. Wrażliwy, nieśmiały i wesoły 13-latek. Jest ciekawy świata i ludzi. Uwielbia słuchać muzyki i tańczyć. Robić bałagan i jeść. Pomaga mamie, ale też buntuje się i, jak każdy chłopak w jego wieku, miewa muchy w nosie. Wtedy najczęściej marszczy brwi i pochmurnym wzrokiem spogląda zza okularów. Ale złość przechodzi szybko. Na zdjęciach w rodzinnym albumie wyszykowany przez mamę w białą bluzkę, uśmiecha się prezentując mleczny garnitur zębów. Gdyby jego mama Danuta Wojnowska posłuchała lekarzy, Szymon zostałby zabity w jej łonie. Zespół Downa był dla medyków powodem, aby zaproponować „terminację ciąży”.

Łatwiej o śmierć niż życie

Nikt nie pochylił się wtedy nad bolejącą matką. Nie wsparł. Nie usłyszała, iż nosi pod swoim sercem skarb, który będzie ją kochał miłością ufną i bezinteresowną, a życie z czasem stanie się łatwiejsze. Najpierw jednak trzeba będzie zebrać wszystkie moce, aby dziecko godnie przyjąć na świat i zapewnić mu możliwość rozwoju, leczenia i rehabilitacji. Tego lekarze nie powiedzieli. Ani też tego, iż za parę lat Danusia z Szymkiem pojedzie z Torunia do Krakowa, będą zwiedzać zabytki, pić lemoniadę i jeść lody. Nikt nie powiedział, że Szymon stanie się mistrzem układania najmniejszych puzzli oraz zbieraczem drewnianych mieczy. W zamian zaproponowano zabicie niepełnosprawnego dziecka, które w brzuchu mamy kopnięciami przypominało o sobie.

Terminacja to zabójstwo

Po badaniach prenatalnych, których wynik wskazywał wysokie ryzyko wystąpienia zespołu Downa, Danuta udała się do genetyka w Bydgoszczy. Podczas konsultacji usłyszała, że może legalnie wykonać aborcję. Był 2011 rok. W tym czasie ustawa aborcyjna dawała możliwość zabicia niepełnosprawnego dziecka.

Śmierć zamiast akceptacji

Od samego początku dla rodziców Szymka było oczywiste, że to dziecko musi być ocalone. Że będą je kochać i wychowywać tak samo jak jego rodzeństwo. Nie zgodzili się na aborcję. Zespół Downa nie był dla nich tragedią. Ale pośpieszanie ze strony lekarzy, utyskiwanie na brak zgody na zabicie dziecka, brak akceptacji decyzji o donoszeniu ciąży budził rozpacz rodziców. Po otrzymaniu diagnozy oczekiwali jakichkolwiek wskazówek, gdzie udać się po pomoc, aby przygotować się na narodziny niepełnosprawnego synka. Potrzebowali poznać jego stan, pragnęli też zrozumienia. Oczekiwali akceptacji dziecka. Otrzymali medyczne słowo „terminacja” – które zawiera w sobie zabójstwo, morderstwo, aborcję. To był policzek zadany Szymkowi i jego rodzicom.

Ocalone życie i walka o zdrowie

Chłopczyk przyszedł na świat w 34 tygodniu ciąży i nie trafił w czułe objęcia mamy. Ze szpitala w Toruniu został przewieziony do bydgoskiej kliniki. Miał zrośniętą dwunastnicę, więc trzeba go było pilnie operować. Gdy oddychał z pomocą respiratora, mama czuwała na szpitalnym korytarzu i marzyła o tym, aby go przytulić do serca i dać mu kropelkę swego mleka. Wcześniej, w toruńskim szpitalu spotkała neonatolog, która na dalszą drogę walki o dziecko, dała jej nadzieję i wiarę w lepsze jutro. Sama miała niepełnosprawne dziecko, więc jako matka i lekarz rozumiała strach Danusi i potrzebę usłyszenia, że kiedyś będzie dobrze.

Aborcja to dramat człowieka

Nim Danuta stała się mamą Szymka, podświadomie przygotowała się do jego narodzin oraz tego co później się wydarzy. Pod koniec szkoły podstawowej i w liceum, będąc wolontariuszką, odwiedzała dzieci z porażeniem mózgowym, bawiła się z nimi i ćwiczyła. Jako że od zawsze miała przepastne serce, pełne miłości do bliźniego, znajdowała również czas, aby z dorosłymi osobami niepełnosprawnymi śpiewać, malować i grać na instrumentach. Podczas studiów ukończyła kurs naturalnego planowania rodziny, kurs nauczycieli wychowania w rodzinie, czytała świadectwa kobiet z syndromem poaborcyjnym i posługiwała w miejscowej poradni parafialnej. Wie, że aborcja jest największym dramatem człowieka. Syndrom poaborcyjny uderza w kobiety depresją, samobójstwami, rozpaczą, a czas nie koi ran. Morderstwo na własnym dziecku upomina się o duszę matki w chwili starości, niepełnosprawności oraz samotności. Wspomnienia przychodzą, a wraz z nimi pytanie: co by było, gdyby moje dziecko zostało jednak ocalone?

Wyjątkowy

Mama Szymka nie chce, aby osoby z zespołem Downa były napiętnowane. Nie lubi, gdy ktoś mówi o jej dziecku „Down” bo to sugeruje, że nie określa go nic więcej prócz wady genetycznej. A przecież prócz cech wspólnych z innymi ludźmi „z zespołu”, Szymek ma indywidualne cechy, które przesądzają o jego wyjątkowości. Podobnie jak u innych dzieci. I też czeka na niego życie pełne i sukcesów, i porażek. Po zakończeniu edukacji będzie mógł uczęszczać na Warsztaty Terapii Zajęciowej. Tam pod okiem trenera zawodowego nauczy się czynności, które przydadzą mu się w miejscu pracy. Podejmie zatrudnienie, gdy będzie na to gotowy. Zazwyczaj osoby z niepełnosprawnością intelektualną znajdują pracę w zakładach pracy chronionej, ale również na otwartym rynku pracy, np. w muzeach, biurach, firmach sprzątających. Potrzebni są w szpitalnych archiwach oraz w zakładach diagnostyki obrazowej, gdzie niszczą i segregują klisze oraz dokumenty. Jedyne, co ich może powstrzymać, to odebranie szansy na rozwój.

Szymon dziecko ocalone od aborcji Danuta Wojnowska prolife aborcja eugeniczna zatrzymaj aborcję

Diagnoza prenatalna to nie wyrok

Danusia chciałaby, aby rodzice zderzający się ze złą diagnozą prenatalną byli przyjmowani z empatią przez lekarzy oraz personel medyczny. Mówi, że ważne jest, aby móc zadać pytania o zespół Downa specjaliście. Tak samo istotne jest, by pozwolić na wyrażenie własnych emocji bez obecności postronnych osób. A także akceptować dziecko niezależnie od stopnia niepełnosprawności oraz szanować decyzję o zaniechaniu dalszej, ryzykownej dla maluszka diagnostyki i decyzję, że dziecko zostanie ocalone od aborcji.

Szymon dziecko ocalone od aborcji Danuta Wojnowska prolife aborcja eugeniczna zatrzymaj aborcję

Szymon zwycięzca

Szymkowi zależy na sprawności. W 2020 roku, będąc zagipsowany od pasa w dół, między operacjami bioder, nie narzekał na swój stan, nie złościł się. Grał na cymbałkach i malował. Potem ponownie ćwiczył chodzenie. Obecnie z zadowoleniem kroczy do szkoły podstawowej specjalnej, w której uczy się w czwartej klasie. Szymek ma trudności z mówieniem, ale mama zna doskonale jego język. Mają ze sobą szczególny rodzaj więzi, który nie potrzebuje słów, bo za nich mówią serca, czułe spojrzenia i gesty. Chłopiec ćwiczy wymowę z logopedą, a potem w domu powtarza wyrazy i sylaby. Ma w sobie gen walki. Żyje, chociaż skazano go na śmierć. Śmieje się, biega, rozkwita z każdym dniem. Mama wierzy, że zacznie mówić, bo już dzisiaj wypowiada słowa, a przecież od Słowa wszystko się zaczęło. To syn zmienił jej spojrzenie na życie; ubogacił i zwrócił uwagę, że nie warto zamartwiać się małymi rzeczami. Trzeba po prostu żyć.

Wysłuchała i spisała: Aneta Zvarik

Nie bądź obojętny!  Wspieraj działania Fundacji! Jeśli uważasz, że to co robimy, jest dobre i słuszne, pomóż to kontynuować! Nawet niewielkie wpłaty mają znaczenie. Numer konta: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230

Sprawdź podobne wpisy

W 2024 roku oszałamiająca liczba niewinnych dzieci zginęła z powodu barbarzyńskiej praktyki aborcji. Według Worldometer,

18 stycznia, 2025

11 stycznia w Krakowie na Bulwarze Kurlandzkim miała miejsce promocja ideologii drag i LGBT. Szesnastu

17 stycznia, 2025

W rządzie powstało zamieszanie. Część ministrów naciska, aby edukacja zdrowotna była obowiązkowa, niektórzy jednak chcą,

16 stycznia, 2025

Bądź na bieżąco!

Chcesz wiedzieć, co się dzieje? A może umykają Ci ważne wydarzenia? Pokonaj cenzurę treści pro-life: zapisz się na newsletter! Będziemy informować Cię bezpośrednio i już nic nie przegapisz.