Dzień 8 marca tego roku na pewno głęboko zapadnie w mojej pamięci. Jako nowa wolontariuszka Fundacji po raz pierwszy brałam udział w pikiecie naprzeciw „czarnego protestu” w Bielsku-Białej na Placu Chrobrego.
Emocje towarzyszące mi są trudne do wyobrażenia. Z jednej strony duma, szczęście i radość, że rozsądek kieruje nas do obrony każdego niewinnego życia i najwyższych wartości, a także wzruszenie, że razem jednoczymy siły, by z odwagą głosić prawdę o bezdusznym procederze mordowania dzieci, zwanym aborcją. Czasami jednak rodziła się również bezradność, że jest tyle zmanipulowanych i przepełnionych nienawiścią osób, ślepo podążających za czarnym tłumem.
Szczególną uwagę zwróciłam na chłopca, który stał na uboczu z miską i chochlą w ręku. Podeszłam do niego i wskazując model Jasia zapytałam: „Wiesz, kto to jest?” – „Tak wiem, to małe dziecko” – odpowiedział chłopiec. Gdy zapytałam, czy w ogóle wie, co oznacza czarny protest, w zakłopotaniu odwrócił wzrok. Chciałam mu podarować tego Jasia. Chłopiec wyciągnął dłoń, ale zaraz ją cofnął, bo usłyszał krzyk mężczyzny z czarnego tłumu: „Wal głośniej tą chochlą!”.
Także bezpośrednio spotykaliśmy się z agresywnym zachowaniem manifestantów. Jedna z wolontariuszek wspomniała agresywne zachowanie kobiety, która wyrzuciła z jej ręki różaniec.
Wśród tłumu znalazł się także mężczyzna próbujący zagłuszyć jakimś sygnałem słowa płynące z naszego megafonu.
Wiem, że nasze działania mają sens! Prawda o aborcji nie może zostać zagłuszona i zapomniana, bo jest wołaniem o sprawiedliwość każdego zabitego dziecka.
[masterslider id=”14″]
Alicja Chmielewska