14 czerwca lubelscy obrońcy życia ponownie stanęli pod miejskim ratuszem, by głosić prawdę o aborcji. Jak się okazało, miejsce i czas były idealne, gdyż sporo przechodniów zwracało uwagę na plakat, a co za tym idzie, odbierało przesłanie, które mu przyświeca.
Zanim jeszcze rozstawiliśmy plakat, pewien ojciec zgłosił pretensje, że przechodzi tędy jego dziecko i „musi na to patrzeć”. Nie próbował podejść i porozmawiać, wyłącznie wyraził swoją opinię. Nie był to jedyny taki przypadek. Kilkoro przechodniów rzucało między sobą krótkie „dzieci to widzą” i odchodziło w zniesmaczeniu. Jeden pan podszedł i zapytał wprost, czy nie przeszkadza nam, że takie obrazy są dostępne dla dzieci. Za to w przypadku, gdy dziecko pytało się mamy, co to jest, wskazując na plakat, ta ignorowała je i ostentacyjnie rozmawiała przez telefon.
Zdarzały się też sytuacje wulgarne. Pewien młody mężczyzna w niewybredny sposób stwierdził, że kobiety są winne aborcji, gdyż podejmują nieodpowiedzialnie współżycie. Inny pan z kolei uważał, że wolontariusze zostali zindoktrynowani przez Kościół. Zarówno jeden jak i drugi nie podjęli dyskusji. Obok plakatu przejeżdżał również pewien rowerzysta. Próbował być sarkastyczny i stwierdził, że stoimy w dobrym miejscu. Jak się przekonaliśmy rzeczywiście okazało się świetne, gdyż mogliśmy w ten sposób uświadamiać wielu przechodniów.
Jednakże doświadczyliśmy również mnóstwa życzliwości ze strony Lublinian. Kilku przechodniów pytało, czy mogą się podpisać pod projektem zakazującym aborcji. Wiele osób fotografowało plakat, niektórzy dziękowali za to, co robimy.
Kolejna lubelska pikieta odbędzie się już za tydzień, 22 czerwca pod szpitalem przy ul. Jaczewskiego, serdecznie zapraszamy!
Izabela Durma