W ostatnich dniach na antenie Telewizji Trwam została wyemitowana rozmowa z wiceministrem kultury Jarosławem Sellinem. Wiceminister próbował tłumaczyć Prawo i Sprawiedliwość z bierności w sprawie ochrony życia. Stwierdził, że w tej sprawie musimy postępować „ostrożnie i roztropnie”.
Przypomnijmy sytuację. 30 listopada 2017 roku zanieśliśmy do sejmu ponad 830 tysięcy podpisów poparcia dla projektu „Zatrzymaj Aborcję”, co jest wynikiem zupełnie wyjątkowym i rekordowym. W styczniu ubiegłego roku projekt został skierowany do dalszych prac w komisjach. W lipcu powstała podkomisja, której zadaniem były prace nad projektem. Od tego czasu, czyli już od 7 miesięcy, w sprawie ochrony życia nikt nic nie robi. Już rok temu można było uchwalić projekt i powstrzymać zabijanie chorych dzieci. Nazywanie kompletnej bierności działaniem „ostrożnym i roztropnym” jest nie tylko sprzeczne samo w sobie i nielogiczne, jest wręcz mydleniem oczu wyborcom.
Wiceminister próbuje tłumaczyć, że nie można mówić iż w sprawie ochrony życia nic się nie dzieje, ponieważ powstało klika programów pomocowych, między innymi 500+, Wyprawka 300+ i emerytury dla matek, które wychowały 4 i więcej dzieci i „jak jest więcej pieniędzy, to jest więcej odwagi czy woli posiadania dzieci”. Programy pomocowe jako takie nie chronią życia. Tylko zakaz aborcji eugenicznej zadziała skutecznie. Gdy już samo prawo odczłowiecza chore dzieci odbierając im fundamentalne prawo do życia, nie da się tego zrekompensować wsparciem finansowym.
Poseł Sellin twierdzi, że ochronę życia trzeba wprowadzać ostrożnie. W jaki sposób można ostrożnie zmieniać prawo? Trzeba uchwalić ustawę, która będzie chroniła życie tak samo dzieci zdrowych i chorych. Posłowie mają wszystko czego trzeba, by to zrobić. Projekt „Zatrzymaj Aborcję” już od ponad roku czeka na uchwalenie.
Natalia Klamycka