W 2004 roku Eduard Verhagen, dyrektor oddziału pediatrii w Uniwersyteckim Centrum Medycznym Groningen w Holandii, stworzył morderczy dokument. Protokół z Groningen zawiera kryteria, według których lekarze mają zabijać chore niemowlęta bez obaw o konsekwencje prawne. Śmiercionośny zestaw wytycznych został przyjęty przez Holandię, Belgię i Wielką Brytanię.
Zabijanie zamiast leczenia
Kiedy urodzi się chore dziecko, upośledzone psychicznie bądź np. pozbawione jakiejś części ciała, zgodnie z protokołem z Groningen można takie dziecko zabić pod pretekstem skracania cierpienia. Nie daje się takiemu dziecku szans na przeżycie, nie daje się wsparcia. Po prostu usuwa się je jak wadliwy towar. Aby przeprowadzić eutanazję na dziecku, podaje się cztery warunki:
- Obecność beznadziejnego i nieznośnego cierpienia.
- Zgoda rodziców na zakończenie życia dziecka.
- Konsultacja lekarska.
- Staranne wykonanie eutanazji.
Taką eutanazję na niemowlęciu można porównać do aborcji. Nikt nie myśli o tym, czy dziecko chce żyć. Po prostu się je zabija. Zgodnie z procedurami, sprawnie i starannie. Lekarstwem na cierpienie jest śmierć, a dziecko jest przecież za małe, aby w jakikolwiek sposób zaprotestować.
Protokół z Groningen i fałszywa „jakość życia”
Tworząc Protokół z Groningen Verhagen inspirował się holenderską etyk Helen Dupuis. Dupuis i podobni jej pseudospecjaliści już w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku zalecali, by eutanazję na noworodkach wykonywać na podstawie kryterium jakości życia. Twierdzili, że wartość ludzkiego życia zależy od tego, jaką wartość inni ludzie temu życiu przypisują. Innymi słowy, to lekarze i rodzice mają uznać, czy chore dziecko spełnia warunki, by mogło żyć. Warto wspomnieć, że dokładnie takimi samymi kryteriami kierowali się naziści, decydując o tym, kto należy do rasy panów. Przedstawione przez Dupuis rozumowanie znaczy mniej więcej tyle, że ludzkie życie samo w sobie nie ma żadnej wartości ani godności. Jakakolwiek jego wartość zależy od tego, czy ktoś przychylnie na to życie spojrzy. A przecież nikt nie ma prawa decydować, kto może żyć, a kto nie, inaczej nie mamy do czynienia z żadną etyką.
QL, czyli Quality of Life
W Wielkiej Brytanii wprowadzono jednostki pomiaru jakości życia – QL. Mierzy się nimi sprawność fizyczną chorego dziecka, jego zdolność do funkcjonowania w życiu codziennym oraz prognozowaną intensywność bólu. Jeśli wyniki nie będą zadowalające, dziecko się zabija. Podobna praktyka to nic innego, jak sprowadzanie człowieka do poziomu świni, czy konia pociągowego. Pomiary, wyssane z palca przypuszczenia o funkcjonowaniu człowieka. To absurdalne twierdzić, że można przewidzieć, jak będzie za dziesięć lat radzić sobie dziecko, które urodziło się bez ręki. Nick Vujicic nie ma ani jednej kończyny. Żyje, ma własną rodzinę. Jeździ po świecie i daje świadectwo. Według bzdurnych wytycznych „jakości życia” Nick powinien zostać dawno zabity, żeby skrócić jego cierpienie.
Eutanazja to morderstwo
Protokół z Groningen to nic innego jak medyczne i prawne uzasadnianie zabijania najmłodszych. Rzekome skracanie cierpienia dziecku to paskudna obłuda ze strony tych, którzy mieli zgodnie z lekarskim powołaniem leczyć ludzi, a nie ich zabijać. Przysięga Hipokratesa, a z niej zaczerpnięte słynne po pierwsze, nie szkodzić, jest dziś deptana z pogardą. Lekarze zamienili się w katów.
Warto nadmienić, że Protokół z Groningen był wstępem do zabijania coraz większej liczby dzieci. Belgia w 2014 roku zalegalizowała eutanazję dzieci bez względu na ich wiek. Holandia początkowo zezwalała na eutanazję od 12. roku życia. W 2023 roku zniosła i ten limit i pozwoliła zabijać dzieci młodsze niż 12 lat. W Wielkiej Brytanii praktykuje się mordowanie niektórych dzieci, nawet wbrew rodzicom (Alfie Evans, Archie Battersbee, Indi Gregory).
Przeglądając Internet, można usłyszeć o ludziach, którzy potrzebują ogromnych ilości pieniędzy na pomoc swoim ciężko chorym dzieciom. Nieraz te biedactwa cierpią okropnie, niszczone przez schorzenia i upośledzenia. Nikt się nie poddaje. Ludzie, którzy może mają dosyć, są wymęczeni walką o każdy grosz, muszą słuchać płaczu swojego chorego dziecka i widzą jego ból. Jednak gdyby mogli, oddaliby własną rękę, własny kręgosłup. Chcą, żeby ich dziecko żyło i się śmiało. To dziecko chce żyć. Spójrz im prosto w oczy i powiedz, że dziecko ma za niską jakość życia. Tak jak zrobili to twórcy Protokołu z Groningen…
tekst: Mikołaj Brzyski