Nie milkną echa procesu Weroniki, mamy skazanej za ostrzeżenie innych kobiet przed aborterem, który pracuje w Starogardzie Gdańskim i Gdańsku. Przypominamy historię Piotra A. – ginekologa skazanego za nielegalne aborcje przeprowadzane w Gdańsku w gabinecie przy ul. Przemyskiej. W 2002 roku ten „lekarz” usłyszał zarzut zabicia prawie setki poczętych dzieci. Ostatecznie udowodniono mu 19 aborcji, najprawdopodobniej było ich jednak dużo więcej.
Piotr A. w 2008 roku dostał wyrok więzienia w zawieszeniu, nie odebrano mu jednak prawa do wykonywania zawodu, dlatego prowadził praktykę dalej. Zobacz, co o jego sprawie pisały media.
Nielegalne aborcje, zagrożenie dla matek
Piotr A. prowadził gabinet ginekologiczny w Gdańsku na ul. Przemyskiej. Oprócz standardowych wizyt lekarskich oferował też nielegalne aborcje. Jak czytamy na stronie Trojmiasto.pl, w gazetach reklamował swoje usługi jako „profesjonalne i dyskretne”. Wszystko wskazuje na to, że nie narzekał na brak klientek. „Radziłem sobie dobrze, pacjentki były zadowolone” pochwalił się dziennikarzowi aborter.
Jak podał portal Money.pl:
Ginekolog narażał zdrowie pacjentek, samodzielnie poddając je znieczuleniu, mimo że nie miał do tego ani odpowiednich kwalifikacji, ani sprzętu (…) fałszował też dokumentację lekarską.
A. wykonywał mordercze zabiegi z pomocą Edyty S., bezrobotnej pielęgniarki oraz Krzysztofa K. – kierowcy i ochroniarza, który zajmował się też wymuszaniem na klientach opłaty za aborcję. A kwoty nie były małe: w toku śledztwa wykazano, iż za zabicie jednego dziecka Piotr A. brał od 500 do 2000 złotych (średnia krajowa wynosiła wtedy około 1300-1500 zł netto).
Niektóre z kobiet, które skorzystały z krwawych usług abortera, doświadczyło powikłań.
Wymuszenia i groźby
Zabijanie nienarodzonych dzieci to niejedyne przestępstwo, jakie mają na sumieniu aborter i jego pomocnicy. Alicja R. pojawiła się w gabinecie Piotra A. w 2002 roku ze swoim chłopakiem Jarosławem Z. Była w niechcianej ciąży. Po aborcji ginekolog zażądał od nich 2000 zł. Nie mieli tyle. Jak podaje portal Trojmiasto.pl, wtedy Piotr A.:
ściągnął do gabinetu swojego pracownika. „Pojedź z nim – polecił Krzysztofowi K. – po pieniądze, a jak nie będzie miał, wywieź do lasu i tam go prądem albo coś innego”. Pojechali do siostry chłopaka. Odmówiła. Pomocnik ginekologa powiedział, że spali jej dom i zrobi krzywdę bratu. Kiedy odjechali, Wioletta Z. poszła na policję.
Piotr A. nadal mógł przyjmować pacjentki
Choć prowadzono śledztwo w sprawie blisko 100 nielegalnych aborcji, śledczym udało się udowodnić tylko 19 zabójstw na poczętych dzieciach. Prokurator wnioskował o pięć lat więzienia i dożywotni zakazu wykonywania zawodu dla Piotra A. Wyrok był jednak dużo łagodniejszy. Jak czytamy na portalu Trojmiasto.pl:
Sąd orzekł o przepadku mienia w wysokości 11 tys. zł, czerpanego z nielegalnego procederu, dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat, dozór kuratora i tysiąc złotych grzywny – mówi sędzia Rafał Terlecki, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Piotrowi A. nie zakazano więc wykonywania zawodu lekarza. Nadal był i jest ginekologiem.
Dane abortera z Gdańska, skazanego w 2008 roku za liczne aborcje, pokrywają się z danymi oskarżyciela Weroniki. Zgadza się adres prowadzenia gabinetu, wiek sprawcy, imię i pierwsza litera nazwiska. Oraz podejście do zabijania dzieci – swobodne, zarobkowe.
Dzielna mama w 2016 roku była namawiana do aborcji. Co ciekawe, ginekolog proponował jej zabicie dziecka właśnie w swoim gabinecie – co było niezgodne nawet z prawem, które obowiązywało przed wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z października 2020. Aborcje eugeniczne były bowiem dozwolone wyłącznie w szpitalu. Weronika na forum ostrzegła inne mamy przed aborterem, za co została właśnie skazana przez sądy dwóch instancji. Jeśli jeszcze nie podpisała/eś petycji o ułaskawienie Weroniki, zrób to jak najszybciej.
Tekst: red.




