Czarne marsze ponownie pojawiły się na ulicach polskich miast. Feministki domagają się „praw”, które są niezgodne z człowieczeństwem. Dlatego też wolontariusze Fundacji Życie i Rodzina systematycznie walczą z tą kłamliwą propagandą.
Tym razem Plac Chrobrego w Bielsku-Białej nie był okupowany przez feministki, a stał się miejscem mówienia prawdy o aborcji – miejscem naszej pikiety. Podczas niej sprzeciwialiśmy się nieludzkim postulatom kobiet z czarnych marszów. Kategorycznie nie ma w nas zgody na zabijanie dzieci „na życzenie” czy też do końca trwania ciąży, jeżeli dziecko jest podejrzane o chorobę genetyczną. Każdy ma prawo do życia! Nasza postawa, a i brak obecności „czarnych” protestantek ucieszyły mieszkańców miasta.
W Bielsku-Białej obrońcy życia rozpoczęli swoją aktywność od godziny 16.00. Zbieraliśmy podpisy i na placu Chrobrego przechodnie mogli składać podpisy pod projektem ustawy, zakazującym przeprowadzanie aborcji eugenicznej.
Wolontariusze otrzymali wiele głosów wsparcia, lecz nie ominęły nas także ataki ze strony przeciwników. Pewien starszy mężczyzna zaczął się awanturować, krzyczeć, był agresywny. Jednak po tym, gdy wolontariusze zaczęli go nagrywać telefonem, odszedł. Niestety wrócił około godziny 18.00, kiedy rozpoczęła się kontrmanifestacja. Mężczyzna i tym razem był agresywny, a jednego z obrońców nienarodzonych zaatakował. Policja została poinformowana o całym zdarzeniu.
Mimo incydentów, które miały miejsce podczas pikiety, wolontariusze nie zostali zniechęceni do dalszych działań. Na kontrmanifestacji stanęliśmy z trzema plakatami, przedstawiającymi prawdę o zabijaniu dzieci. Z megafonu można było dowiedzieć się czym jest aborcja. Natomiast przez mikrofon obnażaliśmy kłamstwa zawarte w postulatach feministek. Również podczas manifestacji można było składać podpisy pod projektem ustawy, co bielszczanie robili chętnie.
Zajście, które zorganizowały feministki trudno tak do końca nazwać manifestacją. Półgodzinna obecność małej grupki lewicowych demonstrantów nie zrobiła wrażenia chyba na nikim. Zdaje się, że czarne protesty odchodzą w zapomnienie, nie wsparte żadną logiczną retoryką.
Magdalena Wawrzeczko