„Kobiety na falach” to proaborcyjna organizacja, o której w Polsce stało się głośno w 2003 roku, gdy do Polski przypłynął statek „Langenort”, który służył m.in. do umożliwienia przeprowadzenia aborcji na wodach eksterytorialnych. Założycielka organizacji – Rebecca Gomperts, odbyła w ostatnich dniach serię spotkań w Polsce na zaproszenie partii Razem.
Wolontariusze Fundacji Życie i Rodzina zorganizowali pikietę w związku z takim spotkaniem w Warszawie. Akcja odbyła się w ostatnią niedzielę, 9 lipca. Według informacji zapowiadającej spotkanie, jednym z celów było „opowiedzieć o sytuacji kobiet na świecie”. Jak więc wygląda ta sytuacja?
Każdego roku na świecie wykonuje się ponad 50 milionów aborcji (dla porównania – liczba ofiar II wojny światowej szacowana jest na 60-80 milionów). Oznacza to, że corocznie ponad 25 milionów dziewczynek jest zabijanych przed narodzeniem. Czy Rebecca Gomperts i jej organizacja upominają się o ich prawa? Pytanie jest retoryczne – ich walka o „prawa kobiet” jest walką o możliwość pozbawiania życia jeszcze większej liczby dziewczynek i chłopców. Często w okrutny sposób, co pokazywaliśmy na naszym banerze.
Plakat przedstawiający aborcję mieli okazję zobaczyć działacze partii Razem stanowiący większość wśród grupy osób przybyłych na spotkanie. Grupy stosunkowo nielicznej, co jest kolejnym dobrym znakiem pokazującym, że poparcie dla zabijania nienarodzonych dzieci nie jest w Polsce czymś powszechnym. Naszemu plakatowi przyglądała się przez dłuższą chwilę z wymownym uśmiechem także sama Rebecca Gomperts. Nie mamy złudzeń, że była choć trochę zdziwiona tym co zobaczyła. Działacze proaborcyjni najczęściej doskonale wiedzą czym w rzeczywistości jest aborcja i cynicznie maskują jej zbrodniczy charakter eufemistycznym pustosłowiem o „prawach kobiet”, czy „prawach reprodukcyjnych”.
Spotkanie trwało około godziny. W tym czasie na świecie około 5700 dzieci straciło życie w wyniku aborcji.
Bartłomiej Bakon