„Zwolennikom aborcji powinno się postawić pytanie – a pani by chciała, żeby panią uczynić bezbronną i po kolei odkrawać pani części ciała?” – stanowczo stwierdziła jedna z mieszkanek Białej Podlaskiej, gdzie 1 lutego rozstawiliśmy baner ze zdjęciem abortowanego dziecka. Bialczanka powiedziała nam, że ma w rodzinie niepełnosprawne dziecko i jest to dla niej niewyobrażalne, żeby ktoś z powodu choroby decydował o ich zabijaniu.
To nie pierwszy sprzeciw wobec aborcji z ust osoby, która ma w swoim otoczeniu niepełnosprawne dziecko. Ci, którzy na pikietach i przy okazji innych akcji, dzielą się z nami doświadczeniem wychowania, pracy, opieki, czy samego spotkania z dziećmi i dorosłymi z niepełnosprawnością, mówią o nich bardzo ciepło. Nie kryją trudności i problemów, z jakimi się spotykają. Opowiadają o codzienności, chwalą małe i duże sukcesy. I nie nazywają ich „zdeformowanymi płodami”, czy „istotami” z jakąś wadą. Te osoby to dla nich ludzie, z konkretnymi imionami i życiorysami.
Projekt #ZatrzymajAborcję, który aktualnie oczekuje na rozpatrzenie przez Komisję Polityki Społecznej i Rodziny, ma na celu uniemożliwienie aborterom zabijania nienarodzonych dzieci podejrzanych o chorobę lub upośledzenie. Te dzieci to 96% wszystkich zabijanych rocznie w wyniku aborcji. Mamy nadzieję, że posłowie niezwłocznie uchwalą zakaz zabijania bezbronnych maleństw.
Magdalena Łońska