Pewnym truizmem wydać się może zdanie, że celem lekarza jest ratowanie życia człowieka. Okazuje się jednak, że to tylko pięknie brzmiące zdanie, gdyż w praktyce często bywa inaczej. Z grupy osób objętych ratowaniem są bowiem wykluczane choćby dzieci nienarodzone poczęte w skutek gwałtu, dzieci matek chorych oraz przede wszystkim te, u których podejrzewa się chorobę. W związku z tym, że takie praktyki odbywające się w majestacie prawa miały miejsce także w Lublinie, wolontariusze Fundacji gromadzą się pod Szpital Kliniczny nr 4, w którym dokonuje się tych okrucieństw, by apelować do ludzkich sumień.
Ostatnia pikieta odbyła się 3 marca. Niektórzy zapewne wiedzieli, co znajduje się na plakacie, gdyż już z daleka odwracali głowy. Inni przechodzili i zaciekawieni czytali na głos informacje na plakacie. To ważne, szczególnie że w szpitalu na ul. Jaczewskiego wg oficjalnych danych zginęło w ciągu kilku ostatnich lat 11 chorych dzieci.
Jedna z pań postanowiła porozmawiać z wolontariuszami. Na początku zapytała, która z wolontariuszek ma już dzieci. Jej przemowa miała na celu wskazanie, że dopiero osoba, która ma kilkoro dzieci może mówić o ich obronie. Sukcesywnie, rzecz jasna, unikała zwrotu „zabójstwo”. Argumenty mówiące o uniwersalności ochrony życia oraz choćby to, iż osoba nie uczestnicząca w wojnie wie, czym ona jest, zostały zignorowane.
Lubelscy wolontariusze nie ustają w walce o prawdziwą i sprawiedliwą wolność. Wolność dla dzieci, które przez wzgląd na słabość prawa oraz kulturę śmierci nie mogą się narodzić. Najbliższe pikiety już wkrótce, a w najbliższą środę zapraszamy, by w święto wszystkich kobiet pokazać jak bardzo macierzyństwo jest tożsame z kobiecością, zwłaszcza teraz, kiedy świat promuje coś wręcz przeciwnego. Zapraszamy także na Fundacja Życie i Rodzina: Lublin, gdzie wszelkie informacje będą umieszczane na bieżąco.
Izabela Durma