Okazuje się, że w Polsce korzystanie z demokratycznych narzędzi jakim jest zbiórka podpisów pod obywatelską inicjatywą ustawodawczą wywołuje… skandal.
Franciszkanie z kościoła św. Jana Chrzciciela w Legnicy spotkali się z falą krytyki ze strony mediów tylko dlatego, że postanowili stanąć w obronie rodziny i dzieci przed demoralizacją, pedofilią i propagandą LGBT. To doprawdy skandal, że postanowili poprzeć projekt ustawy „STOP LGBT” i pozwolili zbierać podpisy po mszach świętych w swojej parafii. Skandal dla tych, którzy uważają, że osoby o poglądach konserwatywnych nie mogą korzystać ze swoich praw. Co innego gdyby byli zwolennikami aborcji, ideologii LGBT, ataków na kościoły i ludzi wierzących – wtedy byłby to wyraz wolności. Jednak czy wtedy byliby jeszcze katolikami?
Dziwi fakt oburzenia się ludzi, którzy deklarują się jako osoby wierzące w Boga i chodzące do kościoła. Powołują się one na miłość i miłosierdzie, które rzekomo kłóci się z byciem przeciwko ochronie rodziny, dzieci, promowaniu i legalizacji sodomii i dewiacji. Jednak osoby takie już dawno rozminęły się z biblijnym znaczeniem tych pojęć i wybiórczo traktują nauczanie Kościoła Katolickiego.
Kościół jasno definiuje homoseksualizm jako poważne zepsucie, a akty homoseksualne nazywa nieuporządkowanymi, sprzecznymi z prawem naturalnym, które w żadnym wypadku nie mogą być aprobowane (Katechizm Kościoła Katolickiego p. 2357). Również w Biblii czytamy: „Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności: mianowicie kobiety przemieniły pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze. Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie” (Rz 1, 26–27). „Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwiąźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego” (1 Kor 6, 9–10). „Miłość (…) nie jest bezwstydna” (1 Kor 13, 1-8).
Wobec tak stanowczych słów nie ma mowy o żadnym kompromisie ze złem, a w ten chcieliby wchodzić ci, którzy z taką zawziętością domagali się od ojców Franciszkanów zaniechania zbiórki podpisów. Czy obrona wartości jaką jest naturalna rodzina, która jest związkiem kobiety i mężczyzny oraz dzieci, tak by nie mogły być demoralizowane i seksualizowane przez osoby ze środowisk LGBT to nienawiść? Czy ochrona przestrzeni publicznej przed zachowaniami ekshibicjonistycznymi, które mają miejsce na tzw. marszach równości, profanacjami, prowokacjami, wyśmiewaniem symboli katolickich i narodowych jest złem? Obserwujemy duże zamieszanie wśród społeczeństwa, odkąd aktywiści LGBT zaczęli swoje kampanie społeczne i zintensyfikowali działania na rzecz wprowadzenia małżeństw jednopłciowych, homoadopcji i demoralizacją dzieci.
Projekt ustawy „Stop LGBT” realizuje konstytucyjną zasadę ochrony rodziny w ustawie “Prawo o zgromadzeniach”, precyzuje przepisy dotyczące profanacji, wzmacnia ochronę godła i barw narodowych, stanowi tamę dla żądań homomałżeństw i homoadopcji. Chcemy Polski wolnej od szkodliwych ideologii, dlatego potrzebne są zdecydowane działania i rozwiązania prawne.
Przez ostatnie miesiące wolontariusze zbierali podpisy poparcia dla projektu w całej Polsce. Tysiące Polaków opowiedziało się za Ojczyzną, w której nie można promować ideologii LGBT. Już za kilka dni składamy zebrane podpisy do Sejmu. Niech politycy także usłyszą głos swoich wyborców!
tekst: Faustyna Rewucka