Tak niewiele potrzeba, by legalnie otrzymać wyrok śmierci. Wystarczy począć się w wyniku czynu zabronionego. I nie, to nie musi być gwałt. Biologiczna matka mojego synka miała mniej niż 15 lat, gdy podjęła współżycie, które poskutkowało ciążą. Tylko i wyłącznie z tego powodu można było tego małego człowieka w majestacie prawa zlikwidować.
Aborcja do 12. tygodnia ciąży
Wiem o całej sprawie niewiele. Tylko tyle, że rodzina nastolatki późno dowiedziała się o ciąży. I znów – nie wiem dlaczego. Młoda mama bała się ujawnić ją wcześniej czy sama odkryła, co się dzieje, gdy na legalne pozbycie się dziecka było za późno? W przypadku ciąży będącej skutkiem gwałtu, kazirodztwa lub współżycia osób poniżej 15. roku życia prawo przewiduje możliwość zabicia poczętego dziecka do 12. tygodnia ciąży. W szpitalu, w ramach ubezpieczenia. Za każdą taką egzekucję płacą podatnicy. Gdyby tego było mało, organizacje sprzedające nielegalnie środki poronne przesyłają w ciemno śmiercionośne tabletki każdemu, kto ma pieniądze. Nie interesuje ich, co się stanie z kobietą i jej dzieckiem. Nie jest dla nich ważne, że aborcja farmakologiczna po pierwszym trymestrze może zabić nie tylko dziecko.
Mały człowiek potraktowany jak przedmiot
Mój syn niczym się nie różni od innych dzieci. Jest pełen życia, uśmiechnięty i tak jak wszystkie roczniaki kocha odkrywać świat. Rozwija się każdego dnia. Mimo to w przeciwieństwie do innych dzieci, przed narodzeniem jego życie nie było chronione. I to nawet nie z powodu tego, jaki był, tylko z powodu tego, że w ogóle istniał. To, że on żyje, jest dla mnie cudem. A nie powinno tak być. Prawo do narodzin dla każdego człowieka powinno być tak samo oczywiste jak to, że po zimie przychodzi wiosna. Tymczasem według prawa przed narodzeniem mój synek w gruncie rzeczy miał status przedmiotu, który można wyrzucić, jeśli innym zawadza.
Szkodliwa działalność feministek
Feministki zrobiły kobietom ogromną krzywdę, wmawiając im, że aborcja cofnie gwałt i jego skutki, wymaże traumę. Nic takiego się nie dzieje. Aborcja okazuje się często traumą większą nawet niż zgwałcenie. Dodatkowo jeśli chodzi o ciążę młodej dziewczyny, można jej zrobić ogromną krzywdę na resztę życia. Wmanipulować nastolatkę w aborcję nie jest trudno. Organizacje od czarnych protestów z chęcią to zrobią, ale za jej kondycję psychiczną w kolejnych latach nikt oczywiście odpowiedzialności nie weźmie. Zabicie rozwijającego się dziecka jest nieodwracalne i zostawia trwały ślad niezależnie od tego, jak bardzo będziemy udawać, że jest odwrotnie. Gwałt, tak samo jak współżycie zbyt młodych osób, jest czymś, co nigdy nie powinno mieć miejsca. Tak samo jest z aborcją. Młodej dziewczynie w ciąży należy się pomoc psychologiczna na czas ciąży i po niej. Po 9 miesiącach mały człowiek może trafić do kochającej rodziny adopcyjnej, tak jak to było w przypadku naszego synka, lub zostać przy rodzinie biologicznej, jeśli pozwalają na to okoliczności.
Aborcja to realny dramat zabijanych dzieci
Zanim zaczniesz teoretyzować na temat aborcji dzieci poczętych w wyniku czynu zabronionego, pomyśl o poczętym dziecku jak o człowieku. To nie jest intruz, który się na złość wszystkim począł ani przedmiot, którym możemy sobie dowolnie rozporządzać. To mały człowiek, który ma niezbywalne prawo do życia jak każdy z nas. Zanim zaczniesz bezrefleksyjnie sypać proaborcyjnymi sloganami, wyobraź sobie mojego syna, roześmiane roczne dziecko – a raczej puste i ciche miejsce po nim. Dla mnie i mojej rodziny ta pustka jest wręcz niewyobrażalna, bo malutki noworodek, którego spotkaliśmy w szpitalu zmienił nasze życie na lepsze tak bardzo, że aż trudno to wyrazić słowami. Wydaje się jakby był z nami od zawsze. Mam w sobie dużo złości, kiedy myślę o tym, że polskie prawo traktuje przedmiotowo takie dzieci jak on.
Aborcja to tylko słowo. Trzeba trochę wyobraźni, by dostrzec dramat, jaki się za nim kryje. Dramat tysięcy małych ludzi, którym przemocą odebrano szansę na przeżycie swojego życia.
(imię i nazwisko autorki do wiadomości redakcji)