Zwolennicy legalnego dostępu do aborcji eugenicznej zawsze wiedzą najlepiej jak to jest z niepełnosprawnymi dziećmi. Są niezachwianie pewni, że ich rodzice potrzebują i chcą aborcji. Mnóstwo „ekspertów”, którzy nie mają pojęcia o czym mówią. W zalewie takich opinii warto szukać przede wszystkim prawdy.
W konferencji prasowej zorganizowanej przez środowiska pro-life w ubiegłym tygodniu wzięła udział między innymi pani Beata Domańska, matka dziewczynki z zespołem Downa. Wie, jak wygląda wychowywanie niepełnosprawnego dziecka. Jest bardziej wymagające niż opieka nad zdrowym, wymaga więcej wysiłku, często też większych nakładów finansowych nie tylko dla opieki, ale też dla efektywnego wspierania rozwoju. Trudności w wychowaniu nie mogą usprawiedliwiać odebrania prawa do życia. Mimo to w czasie dyskusji o aborcji niejednokrotnie można usłyszeć, że chore dziecko jest ciężarem dla rodziców i dlatego aborcja eugeniczna powinna być dopuszczalna. Beata Domańska zwraca uwagę na niekonsekwencję: ten sposób podziału na chorych i zdrowych dotyczy tylko ludzi w prenatalnej fazie życia. A przecież już narodzone zdrowe dzieci też chorują. Dwudniowy noworodek, w momencie narodzin w idealnym stanie zdrowia, może stać się trwale niepełnosprawny. Opieka nad nim byłaby trudna i kosztowna, ale pomysł zabicia go z tego powodu wywołałby słuszne oburzenie. Dlaczego prawna dopuszczalność zabijania dzieci nienarodzonych nie oburza tak samo? „To, że można zabić dziecko z zespołem Downa oznacza, że odbiera się także prawo do życia tym, którzy się urodzili” – wskazuje i dodaje: „Osoby starsze wiedzą, że problemem jest udar. I to jest naprawdę duży problem niepełnosprawności, wtedy się nie mówi, nie chodzi. To co – to mamy odmówić im prawa do leczenia, do życia?”. Podkreśla, że obecnie chore dziecko musi mieć szczęście, żeby się urodzić, bo albo wada nie zostanie wykryta przed narodzeniem albo rodzice odmówią aborcji. Tak nie powinno być.
Pani Beata oświadczyła, że zbierała podpisy dla inicjatywy ustawodawczej „Zatrzymaj Aborcję”. Podpisała się z pełną świadomością jak to jest mieć dziecko niepełnosprawne.
„Przyznam, że głosowałam za politykami, którzy w tej chwili są u władzy właśnie z tego powodu, że mówili, że są za ochroną życia” – powiedziała krytykując opieszałość polityków względem projektu. Dodała, że zastanawia się, na kogo oddać głos w nadchodzących wyborach. Sprawa zakazu aborcji eugenicznej jest dla niej priorytetem. Właśnie stosunkiem do ochrony życia kieruje się oddając swój głos. Chce, by prawo nie traktowało ludzi z zespołem Downa – także jej córki – inaczej niż traktuje zdrowych.
Nie tylko ona czeka na zakaz aborcji eugenicznej. Ponad 830 tysięcy wyborców czeka także. Docierają do nas głosy sygnatariuszy projektu „Zatrzymaj Aborcję”, że to ważna sprawa. Wciąż niezrealizowana obietnica wyborcza. Politycy muszą sobie zdać sprawę, że będą z tego rozliczeni a irytacja i zniecierpliwienie ich opieszałością rośnie wraz z upływem czasu. Każdy dzień oznacza 3 kolejne ofiary aborcji eugenicznej.
Natalia Klamycka