Pierwsza lubelska pikieta noworoczna odbyła się 5 stycznia, tradycyjnie już przy miejskim ratuszu. Pogoda była bardzo niesprzyjająca, przy mocniejszych powiewach wiatru ciężko było utrzymać plakat. Mimo to ruch na ulicach był spory, więc informacja docierała do szerokiego grona odbiorców.
Początkowo można się było zetknąć z odbiorem wyłącznie pozytywnym. Zagraniczni przechodnie na widok wolontariuszy unosili kciuk w górę i debatowali między sobą na temat akcji. Podszedł również starszy pan, który pochwalił walkę z aborcją, jednocześnie pytając, jak inni ludzie odnoszą się do akcji. Dodał, że sam słyszał, iż rozmawiają o tym i to w dość negatywnym kontekście. Można było zaobserwować także wielu przechodniów, którzy bardzo emocjonalnie dyskutowali z pełniącą swoją służbę policją. Jednak tym razem nikt nie próbował zastraszać wolontariuszy donosami.
Niestety, oprócz pozytywnych akcentów pojawiły się także przejawy niezadowolenia i wulgarności w stosunku do obrony życia. Jeden pan przechodząc bardzo blisko plakatu powiedział agresywnym tonem jakieś przekleństwo, inny z kolei, w sporej odległości od plakatu, wykrzykiwał hasła o charakterze seksualnym, które sprowadzały się do stawiania znaku równości między człowiekiem a męskim nasieniem. Dwaj przechodzący młodzieńcy, na oko uczniowie gimnazjum lub liceum, szeptali coś do siebie i podśmiewali się, jednak nie byli chętni do rzeczowej dyskusji.
Kolejny raz lubelscy wolontariusze pokazywali prawdę o aborcji, następne akcje już niedługo. Mamy nadzieję, że nowy rok przyniesie owoce naszych akcji – zatrzymanie zbrodni aborcji i ludzką życzliwą akceptację dla poczętych dzieci.
Izabela Durma