Telewizja nazywana jest IV władzą. I słusznie. W ostatnich latach bywa nawet tak, że można by jej przypisać i pierwsze miejsce. Pierwsze miejsce w dość skutecznym urabianiu opinii publicznej. O ile część społeczeństwa potrafi obecnie dostrzec na masową skalę zmanipulowany przekaz np. serwisów informacyjnych, które służą jakiejś konkretnej opcji politycznej, o tyle dużo trudniej jest nam spostrzec, jak w naszych umysłach „gotuje się żabę” – obrzydliwą żabę, której obecności rzadko się domyślamy. Tą żabą jest coraz bardziej powszechna i nachalna propaganda działająca na rzecz środowisk LGBTIQ . O czym mowa?
Posłużę się przykładem sprzed kilku dni. Jestem szczęśliwą posiadaczką telewizji z możliwością nagrywania programów, zatrzymywania i przewijania w dowolnym momencie. Dzięki temu oszczędzamy dzieciom prania mózgów przez reklamy podczas wieczornego oglądania bajek, a sobie bezmyślnego gapienia się w ekran.
Oglądając telewizję, wiem, że w trakcie filmu mogę niemal 15 minut przerwy reklamowej na coś wykorzystać. Tym razem przeglądałam pocztę, ale na dźwięk znanej piosenki Toma Jonesa w wersji śpiewanej przez kobietę, odwróciłam się. Przewinęłam i obejrzałam niby sympatyczną reklamę H&M. Patrząc na nią mówię sobie: ”ale fajna”. W tle leci :”She’s a Lady” i pojawiają się po kolei kobiety o różnej figurze: szczupłe, o pełnych kształtach, a nawet mocno umięśnione (tu pojawił się pierwszy alarm w głowie), o różnej fryzurze: łyse i o bujnym afro, kobieta z owłosieniem pod pachami, a na koniec, gdy pojawia się wielkie logo H&M w tle dwie postaci całujących się kobiet, zanurzonych w wodzie (tutaj drugi alarmujący dzwonek).
Okazuje się, że reklama H&M jesień 2016 jest wielką kampanią nie tyle reklamującą ubrania tej znanej marki (sama niespecjalnie na ubrania zwróciłam uwagę), ale kampanią społeczną na rzecz kobiet. Ma za zadanie uświadamianie społeczeństwu, że kobiety są różne i każda jest tą „lady” z piosenki bez względu na posturę, fryzurę i jak się okazuje również… preferencje seksualne. Po co komu w reklamie taki przekaz? I tu pojawia się nasze gotowanie żaby. Fajna reklama z wydawałoby się dobrym przekazem bez naszej zgody lasująca powoli mózgi.
Do tej kampanii społecznej zatrudniono znaną aktorkę, piosenkarkę, znane modelki i bokserkę ale również… modela reprezentującego transseksualistów, który nie wzbudził kompletnie moich podejrzeń (pomyliłam go z polską aktorką).
Na wielu zagranicznych portalach wychwala się tę reklamę na wszelkie możliwe sposoby. A to jak to pięknie kobiety są ukazane, a to, że są niestereotypowe zachowania jak choćby dłubanie wykałaczką w zębach przy innych czy jedzenie frytek w łóżku (nie wiem co tu takiego jest nowatorskiego, żeby się tym chwalić? Żadnej kobiecie się to nigdy wcześniej nie zdarzyło, tylko teraz?). Inna z kolei strona internetowa idealnie wprost pokazuje o co chodzi. Autorzy z zachwytem wypunktowują te różnorodności: fryzury, figury, wiek, reprezentacja środowisk trans, reprezentacja środowisk LGBTIQ. I tu jest pies, a raczej nasza żaba pogrzebana.
Środowiska LGBTIQ cieszą się z tej reklamy i doskonale wiedzą, czemu ona służy, a służy urabianiu społeczeństwa, urabianiu dzieci od najmłodszych lat w taki sposób, żebyśmy oswajali się z nietypowym widokiem i uznali tego trans-aktora nie tylko za kobietę, ale również za „lady”, a zachowania trans i homoseksualne jako jedną z możliwości wyrażania swojej różnorodnej „kobiecości” (patrz homoseksualny pocałunek na końcu). Wszystko urocze i piękne.
Niestety my – nieświadome w dużej mierze społeczeństwo – dajemy się zmanipulować. Nie protestujemy gdy oglądamy nowsze filmy, a w każdym z nich wg wytycznych producentów filmowych musi się obowiązkowo znaleźć przynajmniej jedna osoba bądź związek nieheteroseksualny. Nie protestujemy gdy oglądamy teledyski przesączone homoseksualnymi i perwersyjnymi zachowaniami (i gdy oglądają to często nasze dzieci). To tylko wierzchołek góry lodowej, który jeśli go wspólnie nie powstrzymamy, natrze na nas jak na zachodzie i będzie zgniatał po kolei rodzinę, relacje rodzic -dziecko, wykręci do góry nogami ludzką seksualność bez dbania o konsekwencje.
Co zatem można zrobić, aby nie dać się ugotować? Po pierwsze ważna jest czujność. Nie można być obojętnym na treści serwowane nam w telewizji. Jak widać trzeba uważać nie tylko na filmy dla dorosłych ale już także na reklamy oraz niektóre dwuznaczne hasła rzucane w bajkach oraz filmach dla dzieci. Żeby nie zatruwać umysłów należy pilnować na co patrzą zwłaszcza najmłodsi, tłumaczyć i szukać informacji, które niestety są coraz bardziej cenzurowane w tym niby-wolnym świecie. Co najważniejsze tymi informacjami warto się dzielić z innymi. Jeżeli będziemy milczeć, wtedy zostaniemy stłamszeni przez „kulturę” serwowaną przez środowiska LGBTIQ.
Katarzyna Malcharczyk