„Wiemy, że do badań naukowych, a w niektórych przypadkach także do produkcji preparatów przeciw Covid-19 korzystano z komórek otrzymanych od dzieci zabitych w wyniku aborcji. (…) Nie można rozwijać nauki kosztem życia ludzi. (…) Jako ludzie musimy szukać prawdy i trzymać się jej, bo inaczej popadamy w działania zbrodnicze.” – mówi lek. med. Katarzyna Ratkowska. Zapraszamy do przeczytania rozmowy.
– Chciałabym zapytać Panią o jeden z najważniejszych aktualnie tematów, jaki porusza się w naszym kraju i na świecie – o szczepionki przeciw Covid-19. Są szeroko propagowane, kupowane w milionach dawek przez rządy wielu państw, do ich przyjęcia przekonują nas politycy, sportowcy, celebryci, a także niektórzy lekarze. Mimo to można zauważyć duży opór społeczeństwa. Wiele osób boi się i nie chce ich przyjąć. Z czego to wynika?
Ludzie po prostu poznają prawdę – te preparaty nie tylko nie są skuteczne, jeśli chodzi o zapobieganie zarażeniu się Covid-19, ale również są bardzo szkodliwe. I to śmiertelnie szkodliwe. Miliony ludzi na całym świecie umiera po tych preparatach. Na dzień 24 grudnia 2021 r. oficjalne dane o powikłaniach po preparatach szczepionkowych na Covid-19 umieszczone w amerykańskiej bazie VERS i w bazie europejskiej, pokazywały blisko 60 tys. zgonów. Według wcześniejszych amerykańskich badań – do bazy VERS zgłoszone jest tylko ok. 1% przypadków, więc oficjalną liczbę należałoby pomnożyć przez sto. Mamy więc olbrzymią liczbę blisko 6 milionów zgonów po preparatach szczepionkowych na Covid-19. Te preparaty już dawno powinny zostać wycofane.
– Jakiego rodzaju są to powikłania?
Przede wszystkim powikłania zatorowo-zakrzepowe. Najgroźniejsze z nich to udary mózgu, zawały serca oraz innych narządów, a także powikłania autoimmunologiczne powodowane tym, że nasze własne tkanki produkują białko kolca, czyli obcy antygen, toksynę. W wyniku tego mamy zapalenia różnych narządów: zapalenie mięśnia sercowego, wątroby, mózgu czy rdzenia kręgowego z porażeniami. Trzecią grupą powikłań są powikłania neurologiczne takie jak otępienia, porównywalne do dawnej choroby Creutzfeldta-Jakoba (tzw. choroba szalonych krów), która powoduje, że w ciągu trzech miesięcy następuje utrata pamięci, świadomości oraz śmierć.
Lista powikłań jest dłuższa, bo są tam też inne choroby np. niewydolność nerek lub tzw. turbo raki (jak określają to niemieccy patomorfolodzy), czyli galopujące nowotwory – w ciągu trzech tygodni rozwija się choroba nowotworowa z przerzutami i następuje zgon. Niedawno czytałam opracowanie naukowe, w którym opisano hemofilię, która pojawiła się po przyjęciu preparatu przeciw Covid-19. Lista śmiertelnych i okaleczających powikłań jest wciąż otwarta. Niektórzy kończą z trwałymi okaleczeniami np. niedowładami czy padaczką. Wiedza o tych sytuacjach roznosi się szeroko. Ludzie dowiadują się o swoich sąsiadach, rodzinie, znajomych, którzy tego doświadczyli i przez to nie chcą przyjmować preparatów na Covid-19, ponieważ są one po prostu niebezpieczne.
– Ale przecież każdy z nas w dzieciństwie przyjął różne szczepionki. Dzięki szczepionkom wyeliminowano wiele groźnych chorób. Czy preparaty Pfizera, Moderny, Astry i Johnsona różnią się od tych, którymi szczepiono nas, gdy byliśmy dziećmi?
Tak, one różnią się tak bardzo, że nie można ich nazwać szczepionkami w dotychczasowym sensie tego słowa. To są preparaty genetyczne, które zmuszają nasze własne komórki do produkcji białka kolca, czyli najbardziej toksycznej toksyny wirusa. W zwykłych szczepionkach proces przebiega tak, że do organizmu wprowadzany jest przez zastrzyk domięśniowy osłabiony patogen (w tym przypadku byłby to wirus Sars-CoV-2, gdyby to była klasyczna szczepionka). Taki osłabiony patogen dostaje się co najwyżej do krwi i tam natychmiast jest wykańczany przez komórki odpornościowe. W ten sposób jest unieszkodliwiany, a przy okazji tworzy się tzw. odporność i pamięć komórkowa (komórki zapamiętują dany patogen) i przy następnym zetknięciu wirus zostanie szybko unieszkodliwiony.
Natomiast w przypadku preparatów genetycznych przeciw Covid-19 do mięśnia wprowadza się fragment materiału genetycznego wirusa, który odpowiada za stworzenie białka kolca. Te szczepionki są tak skonstruowane, że wnikają do wnętrza naszych komórek. To jest dużo głębsza ingerencja – one nie dostają się tylko do krwi, ale do wnętrza naszych komórek, a tam wnikają do rybosomów (to organelle komórkowe, w których normalnie zachodzi synteza naszych białek na bazie naszego DNA). I to jest świętość – w naszych komórkach, w normalnych warunkach, zachodzi tworzenie białek na bazie naszego DNA. Te białka budują nasz organizm. Natomiast w przypadku przyjęcia preparatu na Covid-19 fragment materiału genetycznego wirusa wnika do wnętrza naszych rybosomów i zmusza nasze komórki do produkcji obcego białka, toksyny tworzonej na bazie materiału genetycznego wirusa.
– Czy przyjmowanie takich genetycznych szczepionek może nieść ze sobą jakieś szczególne negatywne konsekwencje?
Tak, białko kolca dostaje się z organelli rybosomów na powierzchnię naszych komórek przez to układ odpornościowy rozpoznaje nasze komórki jako obce i przypuszcza na nie intensywny atak. Z badań naukowych wynika, że białka te produkowane są przez różne komórki w naszym organizmie np. przez komórki śródbłonka, czyli te wyściełające nasze tętnice czy nawet przez komórki mózgu. Atak naszego układu odpornościowego może nastąpić na dowolny narząd, który produkuje białko kolca. Gdy atak nastąpi na komórki mięśnia sercowego, to mamy zapalenie mięśnia sercowego, gdy na komórki wyściełające nasze tętniczki od środka, to spowoduje wytworzenie się skrzepów, a gdy taki skrzep pobiegnie z prądem krwi do mózgu i spowoduje tam zator, to mamy udar mózgu. Obecnie obserwuje się nawet zawały jelit i zatok żylnych, co przed pandemią było rzadkością.
Mało tego – te powikłania zakrzepowo-zatorowe są tak intensywne, że jest już nazwana nowa choroba: autoimmunologiczna zakrzepica z trombocytopenią spowodowana „szczepionką” przeciw Covid-19 (VITT). Powoduje ona atak układu odpornościowego na płytki krwi obniżając ich poziom, a to skutkuje nadmiernymi krwawieniami wewnątrz narządów. Zatem przy tej chorobie występuje nie tylko zawał, ale też udar krwotoczny (wylew krwi do mózgu). To wszystko niszczy nasze tkanki, a jeśli dojdzie do tego w ważnym narządzie, to kończy się śmiercią. I to jest ta właśnie zasadnicza różnica między szczepionkami klasycznymi a genetycznymi. Klasyczne szczepionki nie zmuszają naszego organizmu do produkcji obcego białka, tak jak to się dzieje w przypadku „szczepionek” genetycznych. Niemieccy patomorfolodzy, którzy zorganizowali szereg konferencji i opublikowali swoje badania, wykonane podczas sekcji zwłok osób zmarłych po przyjęciu tych preparatów, wskazywali na masywne nacieki z limfocytów, udary i zawały jako bezpośrednią przyczynę zgonów tych osób. Do takich rzeczy nie dochodziło po żadnych klasycznych szczepionkach.
– Co zatem robić, jak inaczej możemy chronić się przed Covid-19? Czy jest alternatywa dla tych szczepionek?
Od początku pandemii przeszukiwano bazy leków chcąc znaleźć takie, które już znamy i które działałyby na wirusa Sars-Cov-2. I znaleziono ich dużo. Są badania naukowe, są doświadczenia lekarzy, którzy je stosują i potwierdzają, że one są skuteczne. W Polsce najbardziej znanym jest amantadyna. Wiedzę o niej rozpowszechnił dr Włodzimierz Bodnar, lekarz pulmonolog i pediatra z Przemyśla. Wcześniej przez 30 lat leczył nią grypę, bo jest to lek przeciwwirusowy, teraz zaś zauważył, że amantadyna jest również skuteczna na Covid. Są też inne leki takie jak iwermektyna – szeroko stosowany na całym świecie lek przeciwpasożytniczy, za którego wynalazca otrzymał nagrodę Nobla. Jest to lek wyjątkowo skuteczny i bezpieczny, nie dający objawów ubocznych i wykazuje działanie przeciwwirusowe, w tym także na Covid. Jego działanie zostało udowodnione w licznych badaniach opisowych i klinicznych. Kolejnym lekiem jest hydroksychlorochina w skojarzeniu z cynkiem stosowana przez słynnego amerykańskiego lekarza Vladimira Zelenko, który wyleczył nią tysiące pacjentów.
Odkrywamy też działanie na Covid innych znanych od dawna leków. Niedawno francuscy uczeni zbadali naproxen, lek o działaniu przeciwgorączkowym, przeciwzapalnym i przeciwbólowym. Wykazano, że bardzo skutecznie eliminuje wirusa Sars-CoV-2 z płuc. Naproxen jest dostępny w Polsce bez recepty. W leczeniu Covid-19 skuteczne są też melatonina czy olej z czarnuszki w połączeniu z miodem. Tych leków jest więcej np. z grupy przeciwdepresyjnych – podwyższających poziom serotoniny zwłaszcza fluwoksamina (preparat fevarin) czy też memantyna – stosowana w otępieniu.
Ja sama doświadczenie w leczeniu pacjentów z Covid-19 amantadyną. Jako lekarz psychiatra znam amantadynę z racji tego, że działa ochronnie na mózg, jest stosowana przez neurologów i psychiatrów przy zespole Parkinsona. Działanie przeciwwirusowe amantadyny stwierdzone zostało około 50 lat temu. Przez dziesiątki lat była stosowana w leczeniu grypy oraz innych infekcji wirusowych (np. wirusowego zapalenia wątroby). Wielu pacjentów chorych na Covid-19 nie uzyskuje adekwatnej pomocy na wczesnym etapie choroby, w poradniach lekarzy rodzinnych, ponieważ nieoficjalnie zabrania się im stosowania amantadyny poza tzw. wskazaniami rejestracyjnymi (grypa choroba Parkinsona), mimo, że stosowanie leków poza wskazaniami rejestracyjnymi w medycynie jest powszechne.
– Dlaczego zabrania się leczenia Covid-19?
Prawdopodobnie jest to zawarte w umowach dotyczących preparatów szczepionkowych między koncernami farmaceutycznymi a rządami, ponieważ genetyczne preparaty „szczepionkowe” zostały dopuszczone warunkowo, z tego powodu, że rzekomo nie ma skutecznych leków przeciw Covid-19. W Polsce profesorowie z Rady Medycznej straszą lekarzy jakoby amantadyna była lekiem toksycznym. Publicznie w ten sposób wypowiadał się prof. Flisiak. Jest to nieprawda. U pacjentów z chorobą Parkinsona amantadyna używana jest miesiącami, a nawet latami i jest to dla nich bezpieczne. A w przypadku Covid-19 amantadynę przyjmuje się zaledwie od 7 do 14 dni. Ja w tej chwili jestem oskarżona przez Izbę Lekarską o to, że leczę pacjentów z Covid-19. Byłam przesłuchiwana przez Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej w Bydgoszczy najpierw mając status świadka, a od grudnia 2021 r. mam status oskarżonej. Postawiono mi dwa zarzuty: leczenia pacjentów amantadyną oraz publicznego mówienia o tym, że preparaty szczepionkowe przeciw Covid-19 dają śmiertelne powikłania i są niebezpieczne zarówno dla dorosłych jak i dzieci. A jak wiemy – zgony u dzieci, które złapały wirusa Sars-CoV-2, były bliskie zeru. Natomiast teraz, po dopuszczeniu warunkowym tych preparatów do szczepienia tym dzieci, mamy niestety zgony także wśród nich. Dzieci nie umierają na Covid-19. Umierają natomiast po przyjęciu preparatu „szczepionkowego” na zatory płucne, zawały serca i ciężką postać zapalenia mięśnia sercowego – są to 3 najczęstsze przyczyny zgonów u dzieci, którym podano te „szczepionki”, według amerykańskiej bazy VAERS.
– Coraz głośniej mówi się o związkach szczepionek przeciw Covid-19 z aborcją. Jak szczepionki mogą mieć związek ze zbrodnią na dzieciach?
Wiemy, że do badań naukowych, także do produkcji preparatów „szczepionkowych” przeciw Covid-19 korzystano z tkanek otrzymanych od dzieci zabitych w wyniku aborcji. Próbuje się ten fakt łagodzić twierdzeniami, że są to komórki pobrane dawno i że jest to zaledwie kilka linii komórkowych, ale nie jest to prawdą. Teraz wychodzą na jaw skandaliczne praktyki na dzieciach abortowanych. Całkiem niedawno, bo jesienią 2021 r., dowiedzieliśmy się, w jaki sposób pozyskiwane są tkanki do doświadczeń naukowych oraz badań nad szczepionkami. Okazało się, że tkanki i narządy do tego typu eksperymentów pobierane są od abortowanych, dzieci gdy one jeszcze żyją w wieku od 2 do 5 miesięcy. Pobierane są np. takie organy jak nerki, wątroba czy oczy. Pobranie narządów jest bezpośrednią przyczyną zgonu tych dzieci. Te dzieci giną w męczarniach. Nie wolno im podawać żadnych preparatów przeciwbólowych, bo zmieniłoby to metabolizm tkanek.
Głośno na temat tych eksperymentów zaczęło się robić po tym jak wyszły na jaw eksperymenty przeprowadzane na Uniwersytecie w Pittsburgu, na które zgodę wydał dr Fauci. Do tych eksperymentów pozyskano tkanki z abortowanych dzieci (skórę i węzły chłonne) właśnie w taki sposób jak wyżej opisałam. Tkanki te przeszczepiano szczurom i myszom, nazywając je potem humanizowanymi myszami. Badano reakcję ich układów odpornościowych. Na ich ciałach pojawiły się ludzkie włosy. Zdjęcia tych myszy pojawiły się w czasopiśmie naukowych. Jest to absolutnie skandaliczne! Ponadto wyciekły e-maile, które ujawniły, że zamówienie było na tzw. towar świeży i nie mrożony – czyli wymogiem były tkanki pozyskane z żywych dzieci, które nie mogły być ani mrożone, ani nie mogły się w nich znajdować środki przeciwbólowe.
Niedawno oglądałam wywiad z naukowcem prof. Stanleyem Plotkinem, który całe życie zajmował się szczepionkami. Zadano mu pytanie, ile dzieci abortowanych musiało zostać zabitych, żeby mógł napisać artykuł naukowy. Początkowo twierdził, że były to dwie aborcje, ale potem się okazało, że było ich kilkaset. Fakty o tym, ile abortowanych dzieci jest wykorzystywanych do tego typu badań, są ukrywane. To nie jest prawda, że jest to „tylko” kilka linii komórkowych z przeszłości. Zresztą niedawno wyciekły również inne e-maile, które były wewnętrzną korespondencją dyrektorów Pfizera. Jedna z dyrektorek okazała się być osoba uczciwą i je ujawniła. Były to maile od dyrektorki ds. badań, rozwoju i komunikacji, Vanessy Gelman, która pisała do swoich współpracowników, że z perspektywy interesów firmy należy unikać sytuacji, w której informacja o liniach płodowych z aborcji będzie wyciekać do opinii publicznej. Co ciekawe, gdy pewnego razu dziennikarze próbowali podejść do pani Gelman i zadać jej pytania dotyczące tej sprawy, zaczęła uciekać i nie chciała rozmawiać. Są to rzeczy naprawdę skandaliczne. Myślę, że wiedza o tym wszystkim powinna być szeroko rozpowszechniana.
– Niektórzy mówią, że te aborcje i tak by się odbyły, a w ten sposób to przynajmniej coś dobrego z nich wynikło.
Absolutnie się z tym nie zgadzam. Popyt rodzi podaż, więc jeśli jest zapotrzebowanie na tego typu tkanki, to będzie wykonywana większa liczba aborcji. Są określone warunki, w jaki sposób te aborcje mają być dokonane, by można było pobrać narządy do doświadczeń oraz produkcji szczepionek. Aby dziecko mogło urodzić się żywe podczas aborcji, musi być ona wykonana w odpowiedni sposób – najczęściej przez cesarskie cięcie. Musi to być ustalone z matką dziecka. Matkom wmawia się, że dziecko zostanie użyte do badań naukowych, więc ta aborcja ma „szczytny cel”.
Nie można rozwijać nauki kosztem życia ludzi. Była to jedna z kwestii poruszanych w procesach norymberskich. W obozach koncentracyjnych zabijano ludzi, robiąc na nich „doświadczenia naukowe”. Z naukowego, biologicznego i genetycznego punktu widzenia życie ludzkie zaczyna się od momentu poczęcia czyli połączenia się komórki jajowej z plemnikiem. Nie możemy go zabić na żadnym etapie, bo ono się już zaczęło. Nikt z nas nie może decydować o życiu drugiego człowieka. Jest to na ogół oczywiste dla każdego człowieka, dlatego próbuje się zakłamywać rzeczywistość – wbija się nam do głowy, że życie ludzkie zaczyna się poźniej np. dopiero po 3. miesiącu, a jednocześnie przesuwa się granicę wieku, w którym dokonuje się aborcji. Są kraje, gdzie aborcja może być dokonana nawet z końcem 9. miesiąca. Dochodzą też doniesienia z niektórych krajów, że aborcja może być dokonana nawet po urodzeniu dziecka. To są rzeczy makabryczne. W ten sposób zakłamuje się prawdę. Jako ludzie musimy szukać prawdy i trzymać się jej, bo inaczej popadamy w działania zbrodnicze.
– Proszę o jeszcze parę słów na temat tych linii komórkowych z aborcji. Czy istnieją jakieś alternatywne sposoby pozyskiwania komórek do badań i produkcji szczepionek?
Linie komórkowe tworzy się przez pobranie komórek z narządów, które następnie hoduje się na odpowiednim podłożu i warunkach, tak by mogły się cały czas namnażać. W ten sposób wyhodowane linie wykorzystuje się do różnych doświadczeń naukowych, opracowywania szczepionek i niektórych leków. Istnieją inne sposoby tworzenia szczepionek i leków. Nie wszystkie firmy korzystają z komórek abortowanych płodów. Ten proceder powinien zostać zabroniony. Tak jak nie do pomyślenia jest dla większości ludzi na naszej planecie, by do uzyskania jakiegoś leku trzeba było zabić dorosłego człowieka, tak samo nie do pomyślenia powinno być, by w celu otrzymania szczepionki trzeba było zabić nienarodzone dziecko. To jest absolutnie niedopuszczalne. Komórki macierzyste można pobierać z łożyska po urodzeniu dziecka, a nawet od osób dorosłych ze szpiku kostnego. Pobór komórek macierzystych wykonuje się w sposób nie zagrażający ani zdrowiu, ani życiu takiej osoby. Komórki macierzyste to komórki, które są na wczesnym etapie rozwoju embrionalnego organizmu i dopiero później różnicują się w kierunku określonych tkanek np. komórek nerwowych, skóry i innych narządów. Te komórki mogą się przekształcić w każdą komórkę w organizmie. Więc tam, gdzie są potrzebne komórki macierzyste, można je w taki sposób pozyskać. Można także zastąpić komórki ludzkie komórkami zwierzęcymi. Także absolutnie nie ma potrzeby, by pozyskiwać je w tak okrutny i zbrodniczy sposób, jakim jest zabijanie dzieci nienarodzonych.
Rozmawiała Faustyna Rewucka