USA: zmiany w wojsku

Armia USA już nie tęczowa. Radykalne zmiany

Podczas przemówienia do oficerów amerykańskiej armii pod koniec września Sekretarz Departamentu Wojny USA, Pete Heghseth, zapowiedział znaczne zmiany w systemie wojskowym. Idee LGBT zostaną wyrwane z korzeniami, a żołnierze na powrót mają godnie reprezentować swój kraj. Zarówno zachowaniem, jak i sprawnością.

Pete Heghseth: „skończyliśmy z tym g**nem”

Tych dosadnych słów użył Heghseth w bazie Korpusu Piechoty Morskiej w Quantico (stan Virginia). Na spotkanie zostali wezwani wszyscy wysocy rangą oficerowie amerykańskiej armii z całego świata. Wieści, które usłyszeli, przekazano im w iście wojskowym stylu: krótko i konkretnie.

Sekretarz Departamentu Wojny jednoznacznie wypowiedział się o stanie wojska: Nierozsądni i lekkomyślni przywódcy polityczni obrali zły kurs i zbłądziliśmy, staliśmy się „Departamentem Woke”. Dalej polityk dodał kluczowe słowa:

Koniec z miesiącami tożsamości, z biurami DEI (diversity/equality/inclusion – różnorodność/równość/inkluzywność – przyp. MB), z facetami w sukienkach. Koniec z kultem zmian klimatycznych, koniec z podziałami, odwracaniem uwagi i urojeniami dotyczącymi płci. Jak już mówiłem, ale powtórzę: skończyliśmy z tym g**nem.

Na koniec Pete Heghseth oznajmił, że jeśli któryś z kilkuset zebranych na sali oficerów nie zgadza się z nowymi wytycznymi, powinien honorowo podać się do dymisji.

Nowe wymogi sprawnościowe dla żołnierzy

Heghseth potępił również otyłość wśród żołnierzy, zwłaszcza generałów i admirałów. Od teraz każdy mundurowy, bez względu na stopień, będzie dwa razy w roku poddawany sprawdzianowi z kondycji fizycznej. Aby zaliczyć test, każdy żołnierz będzie musiał wyrobić przynajmniej 70% normy męskiej. Heghseth nie boi się dać siebie za przykład. Podkreślił, że skoro on jest w stanie wykonywać ćwiczenia fizyczne, może to robić każdy w wojsku.

Żołnierze mają również zadbać o swój wygląd. Koniec z niechlujnymi brodaczami. Prawo do posiadania zarostu zachowają jedynie członkowie jednostek specjalnych. Dodatkowo sekretarz zapowiedział absolutne zlikwidowanie jakichkolwiek przywilejów dla różnych grup. Wszystko ma być jednolite i zwarte:

Nie chcę, żeby mój syn służył u boku żołnierzy, którzy są w słabej formie, ani w oddziale bojowym z kobietami, które nie są w stanie spełnić tych samych standardów fizycznych co mężczyźni, ani z żołnierzami, którzy nie są w pełni biegli w posługiwaniu się przydzieloną im bronią, ani pod komendą człowieka, który był pierwszy, ale nie najlepszy. Standardy muszą być jednolite, wysokie i neutralne pod względem płci.

Wojsko to nie jest tęczowy cyrk

Aż strach pomyśleć, do jakiego stanu gabinet Bidena doprowadził wojsko, szczycące się mianem największej potęgi militarnej świata. Wygląda na to, że zepsuta ideologia LGBT musi siać zamęt nawet wśród żołnierzy. Ale wojsko to nie plac zabaw dla tęczowych przyjaciół. Tam nie będziemy się trzymać za ręce, idąc na paradzie równości w mundurach. I ktoś to wreszcie powiedział.

Masz być twardy, skuteczny i bezwzględny. Jesteś żołnierzem, nosisz mundur, taki sam, jak twoi bracia, którzy ginęli na frontach różnych wojen. Tu nie ma miejsca na parady LGBT. Dewizą amerykańskich sił zbrojnych jest „In God we trust” (W Bogu pokładamy ufność). I to właśnie powinien być filar nie tylko amerykańskiej, ale i każdej innej armii.

Tekst: Mikołaj Brzyski


Sprawdź podobne wpisy

RatujŻycie.pl

Wykorzystujemy ciasteczka do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie.

Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług.

Informacja o tym, w jaki sposób Google przetwarza dane, znajdują się tutaj.