Na trzy lata pozbawienia wolności oraz licencji lekarskiej został skazany 65-letni doktor Yun, który przeprowadził aborcję na 34 tygodniowym dziecku.
Zdarzenie miało miejsce w Korei Południowej. Po wykonaniu „zabiegu” okazało się, że dziecko żyje, mało tego – nawet zapłakało. Doktor Yun postanowił zatem w inny sposób zamordować noworodka – utopił go w wiadrze z wodą!
Doktorowi zostały postawione zarzuty zabicia dziecka. Sąd określił jednoznacznie: „Personel medyczny biorący udział w operacji stale twierdził, że słyszał płacz dziecka (…) Jest oczywiste, że lekarz zabił dziecko, które urodziło się żywe”. Centralny Sąd Rejonowy w Seulu zawiesił licencję lekarską doktora Yuna na trzy lata i skazał go na trzy i pół roku więzienia.
Dla aborcjonistów nie ma znaczenia, że dziecko już się urodziło, że oddycha i płacze. Jeśli celem jest jego uśmiercenie, zrobią wszystko, by osiągnąć ten cel. Utopić w wodzie, zapakować w worek i wyrzucić, albo spuścić w toalecie – nie ma różnicy. Dla nich cel uświęca środki.
Bestialskie zachowanie pracowników klinik aborcyjnych przeraża, ale niestety jest to coś, co dzieje się każdego dnia. Dzieci są okrutnie mordowane, a ich ciała wyrzucane jak zwykłe odpady na śmietnik.
Jak widać, aborterzy niczym nie różnią się od nazistów. W niemieckim obozie zagłady w Auschwitz noworodki były zabijane dokładnie w ten sam sposób, tyle że wiadro zastępowała beczka z wodą. Schwester Klara (z zawodu położna, siedziała w obozie za dzieciobójstwo) i Schwester Pfani topiły dzieci zaraz po urodzeniu. Potem wyrzucały je przez okno na ziemię, gdzie małe ciałka były zjadane przez szczury! Nie minęło nawet sto lat, a postępowanie, które w czasie wojny budziło u ludzi grozę, dziś jest metodą zastępczą dla aborcjonistów, jeśli im nie wyszło zabicie dziecka w łonie matki. Co będzie następne, jeśli tego nie zatrzymamy? Komory gazowe dla noworodków?
Tekst: Mikołaj Brzyski