Kilka dni temu na portalu Forsal.pl pojawił się wywiad z genetykiem prof. Lucjuszem Jakubowskim. Naukowiec ten stanowczo sprzeciwia się nazywaniu eugeniczną aborcji, której przesłanką jest ciężkie i nieodwracalne upośledzenie dziecka.
„Projekt zakazujący aborcji nie ma nic wspólnego z eugeniką. To mit.” – trudno się nie zgodzić z profesorem, to prawda, że projekt ratujący życie chorych dzieci nienarodzonych nie ma nic wspólnego z eugeniką, bo je przed nią ratuje. Za to wiele wspólnego ma obecnie obowiązująca ustawa aborcyjna, ponieważ zakłada likwidowanie ludzi ze względu na chorobę.
Lucjusz Jakubowski podaje własną wykładnię pojęcia eugenika – „o eugenice można mówić wtedy, gdy w założeniach jakiejś organizacji, państwa, grupy pojawiło się dążenie np. do całkowitego wyeliminowania zespołu Downa z naszej populacji, a przeciwstawianie się temu podlegałoby jakimkolwiek restrykcjom”. Jakubowski usiłuje zaprzeczać, że zabijanie chorych dzieci jest elementem eugeniki, ale przykład państw zachodnich dowodzi ponad wszelką wątpliwość, że jest inaczej. Francja – kraj promujący „prawa człowieka” i „wolność wyboru”. Wolność ta jednak nie przysługuje wszystkim obywatelom. Należy sobie przypomnieć głośną sytuację, gdy zakazano emisji reklamy ukazującej szczęśliwe i uśmiechnięte dzieci z zespołem Downa, ponieważ mogłaby urazić osoby, które takie dzieci zabiły. W kraju tym mało takich dzieci się rodzi, bo większość jest traktowana jako jednostka gorszej kategorii i jest eliminowana. Kolejnym przykładem może być Islandia, która szczyci się, że dzieci z zespołem trisomią 21 już się tam nie rodzą. To barbarzyństwo jest dla Islandii powodem do dumy! Oczywiście można mówić, że w obu tych państwach aborcja dzieci z zespołem Downa nie jest przez prawo nakazywana. Ale jak widać samo przyzwolenie na „dobrowolne” zabijanie chorych w połączeniu z nachalną proaborcyjną propagandą, której poddawane są ciężarne kobiety, wystarczy, żeby doprowadzić do całkowitej eksterminacji osób z zespołem Downa. Dołóżmy do tego funkcjonujące chociażby we Francji wysokie kary za samo prowadzenie stron internetowych informujących ciężarne matki, że aborcja to zabójstwo.
Czy chcemy tego w naszym kraju? Czy chcemy zabijania chorych ludzi i totalitarnej cenzury w Polsce? Przypomnijmy, że feministyczny projekt do tego zmierzał: karanie za mówienie prawdy o aborcji, zabijanie dzieci na życzenie do 12. tygodnia ciąży, a chorych do ostatniego dnia przed porodem. Czy to nie wypełnia idealnie definicji eugeniki przedstawionej przez Lucjusza Jakubowskiego? Jak widać, polityki eugenicznej w XXI wieku nie trzeba już prowadzić przy pomocy pałki. Wystarczy współpraca instytucji państwowych, mediów i lewicowych organizacji pozarządowych, które od dziesiątek lat prowadzą masową kampanię na rzecz zohydzania ludzi niepełnosprawnych reszcie społeczeństwa.
Przyjrzyjmy się krótkiej historii eugeniki.
Najbardziej zorganizowanym i trwającym do dzisiaj programem eugenicznym była zapoczątkowana w USA w latach 20-tych działalność Margaret Sanger, feministki o sympatiach komunistycznych. Głównym narzędziem eugenicznej eliminacji ludzi „gorszej” kategorii była i jest do dzisiaj aborcja. Ludzie gorszej kategorii według Sanger to ludzie chorzy, pochodzący z patologii lub biedoty. To właśnie Margaret Sanger przy wsparciu finansowym rządu USA oraz Davida Rockefellera założyła największą sieć klinikę aborcyjnych Planned Parenthood. Otwarto również niemiecką gałąź tej organizacji – jak na ironię nazwaną Pro Familia. Sanger jako przykładna feministka promowała jednocześnie wolny seks oraz nieograniczony dostęp do antykoncepcji chemicznej.
Nie można mówić o eugenice nie wspominając likwidacji ludzi gorszej kategorii, nieprzystosowanych do życia, co miało miejsce w nazistowskich Niemczech. Należy tu przytoczyć akcję T4. Był to program mający na celu eliminację „życia nie wartego życia”. Zabijane były osoby chore na schizofrenię, padaczkę, otępienie, osoby z wadami rozwojowymi, czy zespołem Downa. Tutaj kryterium przydatności społecznej były choroby. Innym obliczem eugeniki było zalegalizowanie aborcji na życzenie przez Hitlera w Polsce w latach 1943-1945 r. W tym samym czasie w Niemczech aborcje dla Niemek były surowo karane. W tym przypadku kryterium przydatności społecznej była narodowość.
Dlaczego zabijanie chorych dzieci jest aborcją eugeniczną? „Takie osoby, które świadomie zdecydowały się wychowywać dzieci z niepełnosprawnością, zasługują na podziw i szacunek, ale nie można od wszystkich oczekiwać heroizmu. To są indywidualne decyzje rodzin.” – według Jakubowskiego „zabić czy nie zabić” to indywidualna decyzja. Tak łatwo szafować życiem innej osoby. To przerażające z jaką łatwością lekarz mówi o zabijaniu pacjentów. Każdy człowiek ma prawo się narodzić i umrzeć w godnych warunkach. To prawo wynika z niezbywalnej godności człowieka przynależnej mu od początku jego istnienia, nie ma tu mowy o żadnych decyzjach i wyborach.
Eugenika przybiera obecnie nowe oblicze. Niezmienną cechą pozostaje ocena społecznej przydatności jednostki. Przyjmuje ona jednak maskę fałszywej litości i troski o potencjalną jakość życia nienarodzonego chorego dziecka. Promotorzy aborcji eugenicznej nigdy nie wspominają o tym, że opieka paliatywna jest rozwinięta i może zapewnić godną śmierć dziecku, które „i tak umrze”. Na siłę forsują zamordowanie tego dziecka wcześniej. Dlaczego? By odebrać mu człowieczeństwo. A przecież po naturalnej śmierci tak chorego dziecka rodzice mogą przeżyć żałobę, pochować je. Środowiska feministyczne promują fałszywe argumenty, że jakość potencjalnego życia niepełnosprawnego dziecka będzie zła. Kto dał im prawo oceniać, jaka będzie jakość życia innego człowieka? Kolejny argument to „kto się tym dzieckiem zajmie?” – typowe dla eugeniki – dziecko jako jednostka nieprzydatna i obciążająca dla społeczeństwa.
Cel tej oderwanej od rzeczywistości eugenicznej propagandy jest jeden – dehumanizacja człowieka. Lewicowe środowiska wymyślają magiczny moment kiedy człowiek staje się człowiekiem (np. po narodzeniu, po 6 miesiącu ciąży lub wedle czyichś wyobrażeń). Wiara w magiczny moment jest doprawdy śmieszna i sprzeczna z nauką. Nienarodzone dziecko nie staje się człowiekiem, ale nim jest ze swej natury już od samego początku – od zapłodnienia komórki jajowej przez plemnik.
Projekt #ZatrzymajAborcję zapewnia osobom niepełnosprawnym taką samą prawną ochronę życia na etapie prenatalnym, jaką cieszą się w tej chwili ludzie zdrowi. Ale dyskryminacja nie kończy się przecież na narodzinach. Ci, którzy zdołali przeżyć okrutną selekcję, żyją wśród nas z piętnem tych, których należało usunąć. Tego jak się z tym czują, najlepiej dowodzą dziesiątki laurek dla posłów, które przygotowały dzieci ocalone przez rodziców przed aborcją eugeniczną. Ich prace można oglądać na stronie www.zatrzymajaborcje.pl. Szkoda, że Lucjusz Jakubowski zamiast posłuchać głosu niepełnosprawnych dzieci, wypowiada się na rzecz utrzymania w prawie możliwości ich zabijania.
Maria Nádudvari