Zbliżające się święta Bożego Narodzenia jeszcze bardziej pobudzają do refleksji nad ludzkim życiem – jak wielką ma ono wartość i jak fundamentalne znaczenie nie tylko dla tej jednej konkretnej osoby, ale dla całego społeczeństwa. Z tą myślą wolontariusze Fundacji Życie i Rodzina wyszli w ostatnią środę na ulice Bielska-Białej, aby jeszcze bardziej uświadomić przechodniom, jak bardzo potrzebna jest ochrona każdego dziecka.
Jak zawsze, mieli ze sobą plakat pokazujący mordercze skutki politycznego tchórzostwa w zakresie wprowadzenia prawnej ochrony życia, a przez megafon docierała do przechodniów okrutna prawda o aborcji. Prolajferzy rozwiesili także baner z napisem: „A swoi Go nie przyjęli… #ZatrzymajAborcję”, który miał pobudzić do refleksji i uzmysłowić, że nienarodzone dzieci są w dalszym ciągu odrzucane i to w najgorszym tego słowa znaczeniu. Rozdawali także mijającym ich ludziom tekst odnoszący się do tego szczególnego czasu.
Przechodnie żywo reagowali na pikietę. Już na samym początku pewien mężczyzna pytał: – A czy zdjęcia martwych płodów też będziecie dziś mieć? – gdy wolontariusze powiedzieli mu, na czym polega ta akcja i poprosili, żeby nie wypowiadał się tak lekceważąco o zabijanych dzieciach, stwierdził, że wezwie policję. Po groźbach poszedł, ostatecznie rezygnując z realizacji swoich zamierzeń. Niektórzy krzyczeli z daleka o tym, aby skończyć akcję, wyzywali i śmiali się z tego, że są osoby, które stoją po stronie życia. W pewnym momencie do jednego z wolontariuszy podeszła kobieta chcąc go uderzyć. Do rękoczynów na szczęście nie doszło, jednak jeszcze jakiś czas wybrzmiewały wulgaryzmy i krzyki, jakimi zwracała się do obrońcy życia.
Mimo tych trudnych, momentami napiętych sytuacji, były także te pokrzepiające i dodające siły w walce o życie nienarodzonych. Były kobiety, które dziękowały proliferom za odwagę i stanięcie po stronie najsłabszych, niektórzy pytali, czy mogą wesprzeć akcję swoim podpisem, a gdy dowiedzieli się, że obecnie trwa walka o projekt „Zatrzymaj Aborcję” i każdy telefon wykonany do posła jest na wagę złota, zapewniali, że będą dzwonić i upominać się o wprowadzenie prawnej ochrony życia. Obok akcji przechodził także pewien mężczyzna, który na widok plakatu przystanął, po czym powiedział, że jego żona, wbrew jego woli, zabiła ich nienarodzone dziecko, z czym długo nie potrafił sobie dać rady. Do dziś o tym pamięta i czuje wielki ból, stara się jednak na wielu polach działać walcząc o każde ludzkie życie. Na koniec pikiety podszedł inny mężczyzna deklarując swoje zaangażowanie w akcje fundacji.
Pikieta owocowała w wiele zwrotów akcji, w trakcie których przechodnie zostali uświadomieni o okrucieństwie aborcji i o tym, że w ten przedświąteczny czas nadal giną niewinne dzieci.
Agnieszka Jarczyk